Łączy przeciwieństwa – medytacja biblijna na uroczystość Zesłania Ducha Świętego – 28 maja 2023

Stanę w Bożej obecności.

Wprowadzenie 1: oczekujemy w Wieczerniku na coś, czego do końca nie jesteśmy w stanie ująć w słowa – odczuwamy drżenie. Przychodzi Pan Jezus! Dziś otwieram się na Jego tchnienie, na Ducha, który przychodzi by wprowadzić równowagę w me życie.

Wprowadzenie 2: prosić o łaskę Ducha, który uczy łączyć niebo z ziemią.


Na początek przeczytam tekst ewangelii: J 20, 19-23

Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: “Pokój wam!” A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: “Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: “Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.


Ogień i woda


Duch Święty łączy przeciwieństwa – nie skrajności. Widać to w obrazach, których używamy w określaniu Jego samego i Jego działania. Z jednej strony, jak to w Dziejach Apostolskich czytamy języki ognia, które nad każdym z uczestników spoczęły. Wiadomo, że Duch jest Ogniem i Żarem. Pomyślmy o żarze, który jest. Czasami wydaje się, że tli się. Są też chwile, że powtarzamy, że już wygasł. Niełatwo jest wygasić Ducha! To nie jest piec hutniczy, do którego, gdy się pali nie da się podejść. Proces wygaszania takiego pieca jest zaś długi. Ogień zapala, rozpala, nawet do czerwoności. Czyni to, by dać światło i ciepło. Także by oczyścić.

Z drugiej zaś strony nie sposób od razu nie podjąć obrazu kropli wody. Jak wiadomo kropla drąży najtwardsze skały. Potrafi dotrzeć tam, gdzie wydaje się nam, że już nic nie dotrze. Umie ożywić to, co uważaliśmy już za skamielinę. Byle pozwolić, by spadła i zaczęła nasączać. Tutaj ze spokojem mówimy, że każdy otrzymuje tyle, ile jest w stanie przyjąć (choć niekiedy wręcz mówić możemy o przelewaniu się!). Jeden kilka kropel. Drugi naparstek. Trzeci szklankę. Czwarty butelkę. Itd. itp. W końcu wierzę, że są i chwile, gdy Duch działa jak fala tsunami z tą różnicą, że nie po to, by zniszczyć wszystko na swojej drodze, a bardziej na ruchu „powrotnym” tzn. by porwać (nie na strzępy), a za sobą.


Ni obawy ni święty spokój


Zauważmy u tych, co jak żagle poddali się tchnieniu Ducha, że stawali się jak ogień i woda. Czyż nie znamy powiedzenia do różańca i do tańca? Ja czasami powtarzam o połączeniu różańca i granatu. Jesteśmy w Wieczerniku. Wygląda trochę jak twierdza, bo drzwi są zamknięte z obawy przed Żydami. Tyle obaw nas zamyka. Chcemy (s)pokoju. Chcemy kontroli, a wszystko się z rąk wymyka. Czy ta chęć kontrolowania w rzeczywistości nie zamyka dojść Duchowi? Wtedy bowiem koncentrujemy się na jednej przeciwności.

Człowiek pod (na)tchnieniem Ducha wie kiedy mówić, a kiedy zamilczeć, czy iść czy też zostać na miejscu. Kto wyciągnąłby przestraszonych do szpiku kości apostołów z Wieczernika? A przecież czytamy, że ci wystraszeni, pozamykani zaczynają ogłaszać z odwagą. Wychodzą z zamknięcia. Rzekłbym zostają wyprowadzeni, a nawet wyrwani. Z czego? Z automatyzacji i robotyzacji, która zawsze nam grozi. Ze skupienia się na sobie tak silnym, że oślepiającym i ogłuszającym.

Widzimy przejście od świętego spokoju do pokoju Bożego. Ten pierwszy zamyka i to szczelnie, a na dodatek za wszelką cenę się dąży do niego, nawet po trupach. Ten drugi otwiera na oścież, choć nie na zasadzie otwartych odrzwi stodoły. Otwiera na trzy rzeczywistości: prawdę, wolność i radość. Te zaś przenikają i przemieniają do głębi, od środka i z zewnątrz serca człowiecze.


Zacząć od środka


To, co ważne to fakt, żeby Pan Jezus był na środku. Wtedy przeciwieństwa się nie wykluczają. Widzimy Zmartwychwstałego i widzimy przebite ręce i bok. Ukrzyżowany żyje. Ten, którego złożono do grobu żyje i stoi pośród nas. Ujrzenie Zmartwychwstałego (każda Eucharystia!) jest źródłem radości. Potrzeba Jego tchnienia, aby (wy)ruszyć, by poruszyć wszystko w nas, u podstaw i od podstaw. Takie małe trzęsienie ziemi. Bez efektów specjalnych.

Wbrew pozorom nie jest łatwo powiedzieć, że Panem jest Jezus. Gadać sobie można, jednakże chodzi o przemieniające wyznanie, które dotyka codzienności, jej wyborów, myśli, słów i czynów. Bez Ducha się nie da! Słyszymy o połączeniu przeciwieństw, o różnorodności jednoczącej: Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich (1 Kor 12).

Tak więc napójmy się, nasyćmy się miłością Bożą. To ona ożywia. Sprawia, że choć liczne członki, to stanowią jedno ciało. W Duchu jest miejsce dla każdego i to szczególne, jedyne i niepowtarzalne. Pamiętajmy, że w dzień Pięćdziesiątnicy ludzie myśleli, że Apostołowie od rana gasili smutek w winie. Ci nie byli upojeni winem, a Duchem i dlatego głosili wielkie dzieła Boże. Wielkie-małe. Wielkie i proste. Czyż to nie kolejne przeciwności, które się nie wykluczają?


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ