Tekst ewangelii: Łk 10,13-16
Jezus powiedział: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc we włosiennicy i w popiele. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał”.
Dwie biedy
Biada wiąże się z nie(u)słuchaniem. I to nie dlatego, że przemawiający Bóg obraził się na mnie, ale z samym faktem zatkania uszu i serca. Albowiem nie słyszy się wtedy żadnego słowa, nie odczuwa tętna. Człowiek jakby zamknął się w szklanej kuli, w ciszy, która nie jest płodna, bo nic tam nie dociera.
Jednakże niesłuchanie nie jest równoznaczne ze ślepotą. Bo widzieć można. Dziwnym byłby widok, gdyby ludzie chodzili trzymając kciuki w uszach, a pozostałymi palcami zatykając sobie oczy. Trochę śmieszne, ale i także przerażające.
W ewangelii, w której do miast żydowskich skierowane jest biada, Pan wskazuje na pogański Tyr i Sydon z pewną uwagą: Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc we włosiennicy i w popiele. Te cuda były widoczne. Powszechnie o nich wiedziano. Tak więc dwie biedy koło siebie stanęły – nie chcieli ani słyszeć ani widzieć.
Rozbić zatwardziałość
To jest właśnie doświadczenie zatwardziałego serca. Nie dość, że głuchy to na dodatek ślepy. Jakże niedaleka to droga do kalectwa, bo w dół lub przepaść wpaść można. Tak skutkuje twardość skalna serca. Ta nie przepuszcza niczego, wszystko się od niej odbija.
Na czym więc miałoby polegać nawrócenie? Na pozwoleniu, by Pan dotykał tegoż serca z miłością. By jej krople z delikatnością i czułością spadały na nie i zmiękczały powoli i systematycznie. To Najdroższa Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa tego dokonuje. Jedna jej Kropla oczyszcza świat, a Syn wylał ją do ostatniej kropli.
Z naszej zaś strony siedzenie we włosiennicy i w popiele. Czasami dopiero jak zaboli podnosimy wzrok. Idąc bezmyślnie można uderzyć palcem w skałę i zaboli. Odczucie braku i jego źródła to początek drogi nawrócenia. To takie ponowne wejścia na właściwe tory.
Wpatrzeni i wsłuchani w Serce
Choć Jezus wypowiada mocne biada to nie przeklina. Bóg nie odrzuca swego stworzenia – przenigdy! To Ojciec dał nam Syna, abyśmy się ku Niemu zwrócili. Dziś często bierze się Jezusa i traktuje instrumentalnie wykorzystując do swoich celów, ale nie odnosząc do siebie samych. Najwięcej bowiem o chrześcijaństwie ostatnimi czasy mają ci, co nie uważają siebie za chrześcijan, za to wiedzą jak pouczać uczniów Pańskich.
Są to czasami dobre lekcje, których warto posłuchać. Warto się zapytać co one wzbudzają: poczucie winy, które dołuje, pikuje i zamyka nas jeszcze bardziej czy wyrzut sumienia podnoszący oczy, otwierający uszy, pobudzający serce do pracy?
Kontemplując Serce Jezusa widzimy, że jest ono źródłem wielkich rzeczy Bożych, które się dokonują w nas i dla nas. Każdy dzień jest cudem. dlatego trzeba nam się wsłuchiwać w tętno Serca Bożego. By to uczynić to najlepiej być na Jego piersi – jak św. Jan w czasie Ostatniej Wieczerzy. Wpatrując się w Serce Boże widzimy tę Ranę otwartego boku, z której wypływają zdroje łask. Słyszymy ten szum miłości, który płynie dla nas. I przybliżamy się do Syna Bożego, który to wszystko dla nas uczynił.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ