Krzyż Pana naszego – medytacja biblijna na święto Andrzeja Apostoła – 30 listopada 2024

Tekst ewangelii: Mt 4,18-22

Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.


Krzyż na drogę


Pamiętamy to powiedzenie: krzyż na drogę. Ktoś mógłby się wzdrygnąć, jednak to piękne błogosławieństwo, choć w skrytości traktowane jako przekleństwo. Skąd te zabobonne myślenie, że nie daje się krzyża w prezencie? Czy nie oddaje ono niewolniczego strachu związanego z kurczowym trzymaniem się życia? Przecież Pan Jezus powiedział, że kto chce zachować swoje życie ten je straci.

Tożsamość chrześcijanina wypływa z krzyża. Czyż nie działo się tak, że gdy ktoś nie umiał pisać to podpisywał się stawiając trzy krzyżyki. I traktowano to jako równowartość podpisu. I trzymano się tego jako świętości. Wszak zaproszono Boga do złożonej deklaracji.

Tak więc moglibyśmy powiedzieć nieco inaczej, a mianowicie z krzyżem w drogę. Śpiewamy w jednej z pieśni pielgrzymkowych w drogę z nami wyrusz Panie, a o wiele lepiej, bo oddaje głębiej rzeczywistość w drogę z Panem wyrusz chrześcijaninie. Nie zwracajmy uwagi na drogę i możliwe przeszkody (trudności), a na Tego, za kim idziemy. On jest drogą, prawdą i życiem czyli celem. I jednocześnie do celu prowadzi.


Skończył (się) na krzyżu


Apostoł Andrzej skończył na krzyżu. Upodobnił się do Chrystusa, swego Mistrza i Pana. Nie, nie skończyło się jego życie na krzyżu. Tam się rozpoczął kolejny jego etap – ten na wieki. Nie ma innej drogi do wieczności. Krzyż jest drogą i zejście krzyża oznacza zejście z drogi, błądzenie, chodzenie po bezdrożach.

Wiadomo, że pierwszym odruchem jest widzieć zostawienie wszystkiego i płakać i żałować i lękać się. Co musiało zaskoczyć w uczniach skoro natychmiast zostawiali i szli za Nim? Nie żadne zapadki, które sugerowałaby pułapki, a bardziej zdumienie nie spowodowane omamieniem, a zachwytem i dotykiem łaski wiary. Bez wiary nie pójdziemy za Panem. Bez wiary nie ma jak podjąć krzyża drogi, by dojść do celu.

To w wierze wiedzieli, że zmienia się wszystko, choć pozostaje takie samo. To krzyż daje właściwe spojrzenie. Nie, nie cierpienie z nim związane, ale kierunek. Kiedy Izraelici zgrzeszyli i węże jadowite zadawały im śmierć to Mojżesz na rozkaz Boga postawił na wysokim palu węża miedzianego i kto ku niemu odwracał wzrok ten pozostawał przy życiu. Zwrócenie się ku krzyżowi Pana (a nie zwracamy się ku kawałkowi drewna, ale ku Temu, który na nim jest ukrzyżowany!) sprawia, że żyjemy, że pozostajemy przy życiu choć przez bramę śmierć przejść nam trzeba.


W krzyżu zbawienie


Wsłuchajmy się w obietnicę Pana daną każdemu wierzącemu – pamiętajmy, że zanim ona padła każdy z nas został dostrzeżony przez Jezusa. Gdzie? W codzienności. W zwykłej posłudze dnia codziennego, w przypadku pierwszych uczniów chodziło o rybołówstwo. Padają słowa: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Piekarz mógłby usłyszeć: … staniesz się chlebem dla ludzi. Nauczyciel: …staniesz się drogowskazem dla ludzi.

Istota tkwi w pójściu za Nim na Jego warunkach. To On nas poprzedza – toruje szlak! Nigdy o tym nie zapominajmy. Zapraszając nas na drogę, drogę krzyżową, sam nią idzie. Pierwszy ją podejmuje. Patrzy na koniec, a jest nim zbawienie rodzaju ludzkiego. Idąc drogą Pana doświadczam zbawienia i… Bóg w swej łaskawości czyni mnie narzędziem tegoż zbawienia dla innych. Każdy ma swoje dary i charyzmaty. Wszystkie one są dla zbudowania Kościoła. Jednakże najważniejsze jest to, by wszyscy ludzie byli zbawieni. Za wszelką cenę? Tak, za cenę życia. Za cenę Najdroższej Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa wylanej na Krzyżu na Golgocie.

Mają w tym udział ci, którzy zostawili wszystko i poszli za Nim! Ci, którzy odpowiedzieli hojnie na powołanie. Zostawili, a nie stracili. Zostawili, a uzyskali o wiele więcej. Zostawili… i zostali w Nim zakorzenieni.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ