Tekst ewangelii: Łk 7,11-17
Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz! Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, stanęli – i rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię wstań! Zmarły usiadł i zaczął mówić; oddał go jego matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud swój. I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.
Rozmowa z nieboszczykiem
Powiedział do zmarłego młodzieńca. Rozmawiał z nieboszczykiem. Wydawać się mogło absurdem lub pomieszaniem zmysłów. Oto Pan mówi do człowieka bezpośrednio. On zna nasze serca i przestrzenie, które w nas są, a o których niewiele wiedzy mamy. Pojawia się jeszcze inny obraz. Kiedy jest uroczysty wjazd do Jerozolimy, a rozentuzjazmowany tłum krzyczy niektórzy zwrócili się do Pana, by ten zakazał im krzyczeć. Wtedy Pan Jezus rzekł, że kamienie będą krzyczeć. I jeszcze inny motyw kamieni, ten z pustyni kuszenia, gdzie zły próbuje namówić Jezusa, aby z kamieni uczynił chleb. Usłyszał nie samym chlebem żyje człowiek, choć bez problemu mógłby takiego cudu dokonać. Bóg zwraca się do człowieka z serca i sercem. Nie chodzi o cudaczności. Nie idzie też o spektakularne zwroty akcji.
Czy kamienie wołać mogą? Nie otworzą ust, bo ich nie mają. Jednak wołać mogą – krzyczą, gdy znajdują się w dłoniach rozwścieczonych ludzi. Krzyczą, gdy budowniczowie używają ich do stawiania fundamentów i ścian. Jakże różny jeden od drugiego?! Świat krzyczy naszymi myślami, ustami i czynami. Przed bramami Nain rozlegał się krzyk i płacz z powodu śmierci młodego człowieka. Kto wie, być może także zawodzenie matki opuszczonej i dotkniętej tam się rozlegało. W ilu sercach też słowa szły w kierunku Boga, słowa oskarżające lub też wołające o pociechę i umocnienie.
To zwrócenie się do młodzieńca niesionego na miejsce pochówku objawia nam, że Bóg troszczy się o wszystko. Tutaj nie tylko młodzieniec, ale i jego matka, uboga wdowa nie mająca poza synem nikogo, kto mógłby o nią zadbać. Troska Pana jest szeroka i głęboka. Widzi o wiele głębiej i dalej niż nam się wydaje. Może dlatego też niekiedy jej nie dostrzegamy.
Miłosierdzie odpowiedzią na śmierć
Jezus rozmawia z marami, które niesiemy, a dokładnie, które wynosimy z naszych przestrzeni. Nie można żyć w środowisku, gdzie jest śmierć. Trzeba nam z niego wychodzić. Natomiast doświadczenia śmierci nie da się uprzątnąć. To rzeczywistość. To element naszego życia. To etap, przez który każdy przejść będzie musiał.
Wobec tejże śmierci Pan użala się, ulitował się! Oto miłosierdzie Boże, które nie chce śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił, a przez to miał życie wieczne. Miłosierdzie to owo zwrócenie się do matki-wdowy i tak samo do młodzieńca. Ludzka odpowiedź to nawrócenie czyli zwrot ku Bogu wychodzącemu na spotkanie. To usłyszenie skierowanych do nas słów: Nie płacz! Bo płacz, choć pomaga to nie pozwala widzieć szeroko i daleko. Maria Magdalena też usłyszała i w grobie i gdy od niego się odwróciła te same słowa: Nie płacz!
Wobec śmierci nie obejdziemy się bez miłosierdzia. To Syn Boży pokonał śmierć. Wszedł z nią w dialog i zwyciężył. Ona, wbrew pozorom, nie ma już władzy nad człowiekiem. Pan bierze ją na siebie, aby ona nie zawładnęła tymi, których stworzył do życia wiecznego. Tak więc tylko z Nim i w Nim wchodzimy w tajemnicę śmierci, by On mógł nas wyprowadzić ku życiu. To symboliczne oddał go jego matce.
Krzycz na całe gardło
Zauważmy, że jak zaznacza Łukasz zmarły usiadł i zaczął mówić. Dotyk Boga sprawia, że zaczynamy mówić, a to jest szczególny dar odróżniający nas od innych stworzeń. Jak napisał św. Paweł Apostoł do Rzymian (8,19-22): Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia.
To my w imieniu swoim i świata podnosimy krzyk, a tutaj przeradza się on w modlitwę uwielbienia, bo widzimy jak dobry jest Pan i jak wielkie rzeczy czyni dla nas.
Bez doświadczenia wolności wobec śmierci nie będzie ani stanięcia z marami (bo zwyczaj każe, by pochować ziemskie szczątki) ani zdumienia, które ogarnia człowieka widząc jak Bóg przywraca do życia. Ewangelista pisze o strachu, który ich ogarnął. Wierzę, że chodzi o bojaźń Bożą, bo kolejne słowa mówią o tym, że ludzie wielbili Boga. Widząc wielkie dzieła Boże wielbimy Jego Autora! Wielki prorok ogłasza nam dzieła Boże. Oto nawiedzenie pełne łaskawości i miłosierdzia Bożego. Oto wielka, dobra nowina, że jest między nami nasz Pan! Pan życia i śmierci!
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ