Klapki na oczach, rozumie i sercu – Łukaszowe pięciominutówki na piątek 22 października 2021

Tekst ewangelii: Łk 12, 54-59

Jezus mówił do tłumów: “Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak się dzieje. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? Gdy idziesz do sprawującego władzę ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie zaciągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni pieniążek”.


Nie umiemy czy nie chcemy?


Rodzi się podstawowe pytanie dotyczące rozeznawania: czy nie umiemy czy też nie chcemy tego robić? Albowiem narzędzia zostały nam dane i to w stopniu wystarczającym. Słowo Boże, sakramenty, bogactwo Kościoła. Dołóżmy do tego spisane doświadczenia tak wielu Świętych, m. in. św. Ignacego Loyoli. Pojawia się więc inne „usprawiedliwienie”, a mianowicie nie mamy czasu. Wynika to z tego, o czym świat głosi, że musiałoby być wszystko od razu, natychmiast, już. A rozeznawanie nie jest na pstryknięcie palcem. To między innymi owoc wiernego, codziennego trwania przy Bogu na modlitwie. Choć nie codziennie dokonuje się procesu rozeznawania w rzeczach najważniejszych, to owa stała bliskość z Panem sprawia, że nie jest on ani trudny ani uciążliwy. Tyle, że trzeba podjąć wysiłek.

Druga sprawa do podjęcia, która jest trudną na nasze czasy to opieranie się na doświadczeniu innych. A co mi on będzie mówił? A czemu to do niego się zwracasz o poradę? Po co idziesz jak nie chcesz słuchać, szczególnie wtedy, gdy nie jest po twojej myśli? Dawniej synowie uczyli się od ojców, córki od matek, a ojcowie i matki od swoich rodziców. Mądrość przekazywano z pokolenia na pokolenie. Nikt się nie zżymał. Nie trzeba bowiem wyważać drzwi, które już zostały otwarte. To przecież absurdalne czyli niemądre.

Trzecia rzecz to przeniesienie owego rozeznawania na teren życia duchowego. Bo jakoś sobie radzimy w świecie przyrody, choć coraz gorzej. Za mało obserwacji życia, za mało czasu na to poświęcamy. Wpadliśmy w wir pośpiechu, wspomnianego wyżej już, teraz, natychmiast i nuży nas i męczy i odpycha coś, co wymaga większego skupienia i wysiłku długodystansowego. Wygoda. Też. Pogoń za przyjemnościami. Owszem. Nieumiejętność podejmowania odpowiedzialności. Tak.


Udawanie, a nie życie


Zastawianie się brakiem umiejętności czy czasu to tylko wymówka. Kiedy trzeba i idzie o własne interesy to zatroszczyć się w większości przypadków potrafimy. Pojawia się chmurka, a my mniej więcej się orientujemy co to oznaczać może. Ile to razy po minie drugiego mniej więcej strzelamy w sedno tego, co za chwilę nastąpi. Dlatego z całą prostotą Pan Jezus mówi nam, że tak się dzieje czy też bywa.

Padają mocne słowa: obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? Udajemy, że patrzymy szeroko otwartymi oczyma na rzeczywistość. Odnoszę wrażenie, że wbrew pozorom zamykamy oczy i to o wiele częściej niż nam się wydaje, by nie widzieć, zamykamy uszy, by nie słyszeć, zamykamy serce, by nie biło tak mocno. Co się z nami dzieje?

Tracimy zdolność rozróżniania! Tracimy zdolność rozpoznawania wyglądu! Bo tak naprawdę nie chodzi tylko o chmurki (a pogodynki to stają się wyroczniami dla wielu spraw, które podejmujemy lub nie) czy wiatr. Idzie o całość, która zwie się człowiekiem i cel, dla którego został on stworzony.


Z dziada pradziada


Na podstawie ludzkich doświadczeń trzeba nam się uczyć. Oby nie sprawdzało się na kolejnych pokoleniach przysłowie ogłaszające, iż Polak przed i po szkodzie głupi. Św. Ignacy Loyola gdy zaprasza do kontemplowania wydarzeń z ziemskiej pielgrzymki Pana Jezusa i Jego Matki – a wiadomo, że kontemplacja wymaga podjęcia czasu, czasami i trudu wytrwałości – to podpowiada, by z każdej modlitwy wyciągnąć korzyść dla siebie. Tak, by nauczyć się czegoś z każdego wydarzenia i każdego spotkania, by wyciągnąć wnioski, a na to należy poświęcić czas i nie bać się tego poświęcenia, bo okazuje się ono na dłuższą metę ubogaceniem wielkiej miary.

Słuchając zaleceń Pańskich nie dziwimy się im. Zdajemy sobie sprawę, że dobrze wszystko uczynił i powiedział. On zna nasze serca i umysły. Dobrze umie się poruszać w obszarach ludzkich pogmatwanych dróg. Zdarzają się kłótnie, jednak najlepszym sposobem jest dojść do zgody w drodze, a nie od razu do sprawującego władzę się odnosić. Przeciwnik niekoniecznie musi być wrogiem, którego należy skarać. On ma taką samą pozycję jak i ty. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje – to kolejne jakże mądre stwierdzenie.

Bo nierozpoznanie czasu obecnego, tego, co Bóg daje mi w swojej łaskawości, nie podjęcie Jego znaków, nie uczenie się Jego języka miłości codziennej prowadzi do sporów, do sędziowania, do znalezienia się pod kluczem „dozorców” wszelkiego rodzaju we wszelkiego rodzaju „więzieniach”. Ostatecznie do zabrania wolności. A przecież wiadomo, że niewolnik nie ma żadnych praw, nie ma żadnej własności, nawet malutkiego pieniążka.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ