Stanę w Bożej obecności.
Wprowadzenie 1: czasami wydaje się, że skończył się „mój” świat – że nic nic poszło jak… no właśnie, jak sobie zaplanowałem. A niby dlaczego to miałoby być klęską? Nie chodzi o chodzenie związanym jak Łazarz w grobie. Mamy być sobą i zwróceniu ku Bogu.
Wprowadzenie 2: prosić o łaskę pamiętania o tym, że Bóg pamięta.
Na początek przeczytam tekst ewangelii:Mt 16, 21-27
Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: “Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: “Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku”. Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: “Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania”.
Zgoda
Zgoda na po mojemu i na nie po mojemu… Syn uczy nas tego! Zgoda czyli przyjęcie Ojca samego, jako takiego. Wyłania się na horyzoncie. Nie widać tego od razu. To są etapy. Stopniowość. Jak utwór muzyczny. A potem wybrzmiewa całość… Jak dzieło sztuki. A następnie oglądanie jej w całości… Jak tkany kobierzec widziany od spodu. A po odwróceniu zdumienie… to ta chwila…
Nie musi być mojej zgody – Piotr się oburzył i to w jakich pobożnych nutkach. Jednakże nie widział do końca. Nie wiedział, co potem, tylko dlatego, że nie słyszał do końca. Nie wsłuchał się we wszystko. Po łepkach. Jednym uchem wpuścił i zatrzymał tylko to, co i ile chciał…
Zaboli taka reakcja Pana Jezusa! On wie, że to igranie ze złym, a ono zawsze kończy się źle. Zamiarem złego jest pokrzyżować plany Ojca. Kto wie czy nie dlatego musiał być Syn ukrzyżowany? By z kolei pokrzyżować zamiary złego. Bez zgody na wolę Ojca nie widzimy, nie słyszymy i błąkamy się, na dodatek po omacku.
Pamięć i wdzięczność
Przychodzi chwila odpoczynku – chwila zatrzymania się i… odwrócenia się na przebytą drogę. Z perspektywy tych lat mogę powiedzieć, że nasuwa mi się jedno – dziękczynienie. Zgoda czy niezgoda. Coś się udało coś innego nie wyszło. We wszystkim szukanie Boga… by uwielbić Go i uczcić Jego Matkę… by ludzi do Boga przyprowadzić.
Św. Ignacy Loyola wprowadził w Ćwiczeń duchowych zadanie-ćwiczenie: … przywodzić sobie na pamięć… Każdego wieczoru zaczynam modlitwę od podziękowania – tyle tego było. Tak naprawdę dopiero jak się stanie z boku (nie branie na bok) widać lepiej i więcej… dopiero jak się odejdzie dostrzega się tak wiele. Pisząc podsumowanie z pociechą odkrywałem osoby, sprawy i rzeczy, małe i wielkie, znane i nieznanie. Tak wiele tego było.
Co dzień dostajemy szansę… od Boga… od ludzi… – wszystko po to, by poznać Go bardziej, goręcej pokochać i lepiej naśladować… Ojciec Ignacy uczy, że w pocieszeniu mamy sycić się i umacniać, bo przyjdzie strapienie, a gdy ono nadejdzie to nie załamywać rąk – przejdzie. To była walka duchowa. Krzyż i powstawanie z martwych. Niech Syn odda każdemu według jego postępowania.
Jednego mamy być pewni. Za Jego łaską zbliżyliśmy się do Pana Jezusa… że Go poznaliśmy mocniej, mocniej ukochaliśmy i mocniej staramy się iść Jego śladami… to jest najważniejsze.
Ignacjańskie zakończenie
Zacytuję fragment listu Ignacego Loyoli – przyjmuję je jako swoje i z Wami dzielę: Jeśli zapomniałbym wszystko to, co Bogu naszemu Panu należne dzięki wam, co mi ukazujecie z miłością i uczuciem tak szczerym Jego Boski Majestat, niech więcej o mnie nie pamięta. (…) Mówię wam, nie wątpcie nigdy w to, że jeśli ja zapomnę o was to mój Stwórca i Pan zapomni o mnie. Dlatego też nie zastanawiam się bardzo w czynieniu komplementów i dziękowaniu słowami. Ale bądźcie pewni jednej rzeczy: bez liczenia, że przed Bogiem naszym Panem wszystko to, co uczyniliście z miłości i szacunku do Niego, jest żywe, w całości uczestniczycie we wszystkim tym, co Jego Boskiemu Majestatowi spodoba się uczynić poprzez mnie i Jego Boża łaska uzna za wartościowe przez wszystkie dni mojego żywota.
Ps 137,6: Niech język mi przyschnie do podniebienia, jeśli nie będę pamiętał o tobie, jeśli nie postawię Jeruzalem ponad największą moją radość.
A Ta, która jest z nami, Matka Dobrej Drogi, Mateńka niech będzie nam Towarzyszką na naszych drogach!
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ