Tekst ewangelii: Łk 8,16-18
Jezus powiedział do tłumów: Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma.
Światło ma świecić
Jakże proste stwierdzenie, że światło ma świecić. A niby co innego miało robić? Przecież jeśli nie świeci to… nie jest światłem. To, że ktoś chce je przygasić i w końcowym etapie zgasić to już nie jest kwestia samego światła. Ono samo w sobie, w swej istocie, jest stworzone do tego, by rozświetlać. Albowiem światło się rozchodzi. Dzięki swoim właściwościom dociera do każdego zakamarka. Znamy przecież obrazy, gdy przez szczeliny „przebija się” ono i maluje niesamowite obrazy.
Skoro tak się sprawy mają to zaiste nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem. Byłoby to zaprzeczeniem fundamentalnej prawdy. Takie zachowanie świadczyłoby o niezrozumieniu istoty światła lub też o egoizmie zapalającego, który chciałbym zachować światło tylko dla siebie. Niech dotrze do nas, że egoizm gasi światło, a wtedy człek żyje w ciemnościach, a to nie jest naszym środowiskiem naturalnym.
Zresztą takie zachowanie jest zaiste niebezpieczne. W przypadku garnca to trochę okopci tenże i zgaśnie z powodu braku tlenu. Jednak stawianie pod łóżkiem to naprawdę igranie z ogniem, albowiem może on zająć łóżko i przy okazji spalić całe domostwo lub pomieszczenie, w którym łóżko się znajduje. Na jakież straty się narażamy w przypadku próby zmiany istoty spraw.
Światło na świeczniku
Gdy zapala się lampę to stawia się na świeczniku. Pewne wywyższenie, które świadczy o spalaniu się! Nie jest to pyszne wystawanie na rogach ulic czy w świetle kamer telewizyjnych, takie stawianie na piedestale. Nie podziwia się zbytnio lamp. Nawet nie zauważa się, że dzięki nim światło mamy. Ludzie wchodząc do domu nie zauważają lamp. Widzimy światło, gdy do nich wchodzimy. Zresztą nad samym światłem też się nie do końca zastanawiamy. Dopiero wtedy gdy go zabraknie, gdy ciemności panują zaczynamy odczuwać brak. Owo postawienie lampy na świeczniku ma jeden cel: aby widzieli światło ci, którzy wchodzą.
W ewangelii Mateusza słyszymy, że chrześcijanin, uczeń Chrystusa jest światłem dla świata. Ma być na świeczniku. Ma świecić. Nawet jeśli ludzie patrząc na niego mrużą oczy. Kto bowiem jest przyzwyczajony do ciemności nie znosi światła. Owo mrużenie oczu wynika z faktu, że światło może razić czy wręcz porazić. W świetle widać dokładniej. Stanięcie w świetle oznacza stanięcie w prawdzie. Tak więc nie mamy się bać takiego stawienia na świeczniku. Jesteśmy na widoku. Każdy, kto wchodzi widzi. Ukrywanie się jest niczym innym jak przykrywaniem garnkiem czy też stawianiem pod łóżkiem z niebezpieczeństwami, o których wcześniej wspomnieliśmy.
Jakąż nadzieję wkłada w serce skołatane poszukiwaniem widok światła w oknie? Czy wyobrażamy sobie radość żeglarzy, którzy w czasie burzy na brzegu dostrzegają światło latarni morskiej? A ile otuchy w sercu, gdy zmarznięci wracamy do obozu, gdzie czeka na nas rozpalone ognisko i ciepła strawa na nim ugotowana? Niestety, nie jest przymusem wejście w krąg tego światła. Jeśli jest to istnieje taka możliwość. I ciągle zaproszenie jeśli chcesz.
W kręgu Światłości
Ostatnie zdania ewangelii o byciu światłem i to zapalonym i na widok publiczny wystawionym jest przestrogą i stwierdzeniem pewnego oczywistego faktu: Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. Nieprzyjaciel natury ludzkiej robi wszystko, byśmy uwierzyli, że nic nie wyjdzie na jaw, że wszystko da się ukryć, a więc także i światło, którym mam świecić.
Tutaj więc wchodzi temat do rozważenia, a mianowicie czym świecę? Zwraca uwagę Pan Jezus, byśmy nie tylko wybierali to, czego słuchamy, ale byśmy bacznie obserwowali jak słuchamy. Dziwne to połączenie – słuch ze światłem. Spróbujmy je podjąć. Jeśli słuchamy słowa Bożego (i tu cztery rodzaje słuchania z przypowieści o ziarnie padającym na drogę, albo na skałę lub też między ciernie albo na ziemię żyzną) i traktujemy je jako światło na ścieżce naszego życia to wtedy chodzić będziemy Jego drogami i dojdziemy do celu. Jeśli zaś coś innego zajmie miejsce słowa Bożego to… będziemy chodzić innymi ścieżkami, a te niekoniecznie doprowadzą do nieba.
Chrześcijanin ma tak żyć, by się nie wstydzić swych słów i czynów. Myśli bowiem same się ujawnią w słowach i czynach. Nie oznacza to chwil ciemności. Gdy takie przyjdą to wiemy, że mamy iść do Jezusa, który jest Światłością świata i Źródłem światła. Tylko u Niego ten, kto ma, otrzyma jeszcze więcej. Światło bowiem się łączy ze światłem. Nie zostanie pochłonięte przez ciemności. Ci, co nie czerpią z tego Źródła odkryją, że tylko się im wydawało i już nic im nie pozostanie – zapanują przysłowiowe egipskie ciemności. Wejdźmy w krąg Światłości!
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ