Głębokie westchnienie – Markowe pięciominutówki na poniedziałek 13 lutego 2023

Tekst ewangelii: Mk 8, 11-13

Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął w głębi duszy i rzekł: “Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę, powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu”. A zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.


Rozprawić się


Rozprawa należy do końcowych etapów procesu, który dokonuje się w głowie. I wcale nie chodzi o rozprawę sądową (a jeśli nawet jak to się później ukazało w przypadku Jezusa była ona sfingowana i wbrew zasadom wówczas przyjętym). Nie o takiej mowa, bo mogłoby się jeszcze okazać przed sądem, że „oskarżony” ma rację, a „oskarżyciele” odeszliby ze smakiem lub – zgodnie z prawem Mojżesza – ponieśliby tę karę, na jaką chciano skazać oskarżonego.

Jesteśmy więc świadkami rozprawienia się z problemem – takie zaś z reguły prowadzi do unicestwienia „problemu” jako takiego. Próby faryzeuszów nie są podejmowane po to, by sprawdzić, by się przekonać, ale by wystawić Go nawet nie na próbę, a do odstrzału. W innym miejscu ewangelia mówi o próbie pochwycenia Go na słowie lub też o tym, że śledzili Go, by mieć Go o co oskarżyć.

Tak więc taka rozprawa jest w rzeczywistości linczem (samosądem) w takiej, a nie innej postaci. Oczywiście wszystko pod płaszczykiem prawa jak również dbałości o prawo, by nie było łamane. Przecież prawa wymyślone przez ludzi (bez Boga lub też „w oparciu” o Boga, ale jakoby Go nie było) mają tyle „furtek”, że zawsze znajdzie się paragraf właściwy, aby zgładzić.


Domaganie się od Niego znaku


W naszych czasach jest to nagminne. Patrzę na wielbłąda, patrzymy na to zwierzę i trzeba nam udowadniać innym, że to jest wielbłąd. W takich przypadkach mamy kopię sytuacji z rozważanej ewangelii. Ktoś zaczyna rozprawiać z…, bo chce go wystawić na próbę z refrenem: udowodnij mi. Ja chcę dowodów! Ja chcę znaku! Wysil się…

Jednakże jak z obiektywizmu odrobiną spojrzymy nie ma takowej możliwości tzn. nie uwierzę nawet jeśli zobaczę. Przypomnijmy sobie przypowieść o Łazarzu i bogaczu. Ów bogacz prosi Łazarza, by ostrzegł jego braci. Słyszy odpowiedź mają Prawo i Proroków, to im wystarczy. Ten twierdzi, że nie, że jeśli ktoś umarły by przyszedł (poślij Łazarza) to uwierzą. Abraham bez wahania odpowiada, że nie uwierzą skoro nie wystarczy im Prawo i Prorocy (a ci oznaczali fundament życia na wszelkich poziomach). Zresztą skoro nie widzieli przez długi czas żebraka leżącego u wrót ich domostw to nawet go nie rozpoznają, gdyby do nich przyszedł.

To domaganie się znaku jest efektem przyzwolenia na ślepotę i głuchotę. Bo tych znaków jest wiele, ale ich nie chcą widzieć. Oni wiedzą lepiej. Oni już zawyrokowali. Oni już się rozprawili w sercu, wyrok wydali i tylko czekają na okazję (jak Herodiada), by wykonać to, co postanowili.


Głębokie westchnienie


Ewangelista określił reakcję Pana Jezusa jako westchnienie w głębi duszy. Jest ono tchnieniem czyli dającym życie ruchem Boga względem człowieka. To nie jest wypuszczenie powietrza na zasadzie obniżenia ciśnienia. Jakże człowiek jest w stanie głęboko zranić Serce Boże przez tego rodzaju postawy.

Pamiętamy, że na Golgocie, gdy zawieszony został na Krzyżu, westchnął głęboko i wyzionął ducha?! Pamiętamy, że głębia tegoż Serca została otwarta na oścież ostrzem włóczni żołnierza rzymskiego? Czyż nie jest to ostateczne i definitywne westchnienie w głębi (i z głębi) duszy Boga dla człowieka?

Nie obraża się na stworzenie. Zastanawia się, zapewne ze smutkiem: Czemu to plemię domaga się znaku? Jeszcze im mało? Żaden znak nie będzie dany temu plemieniu. Dlaczego? Bo nie chce go przyjąć. Bo tylko mówi, żąda, pożąda, a to zaślepia go w całej pełni i we wszelkich wymiarach. Dlatego zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę. To nie jest skazanie. Poprzez domaganie się znaku wyrzucamy Boga. Jesteśmy podobni do mieszkańców krainy Gerezeńczyków, którzy wyprosili Go ze swoich granic, do mieszkańców Nazaretu, którzy nawet chcieli Go ze stoku góry zrzucić, bo powiedział im – według ich mniemania – o kilka słów za dużo. Wsłuchaj się w to westchnienie z głębi duszy, którego świadkami jesteśmy…


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ