Stanę w Bożej obecności.
Wprowadzenie 1: usiadłem na górze z Panem Jezusem i słucham Jego nauki; położyłem się na trawie i zapatrzyłem w niebo. Dokąd zmierzam? Dokąd się spieszę? I po co? Co przed oczyma? I co w sercu? Jego obecność odpowiada.
Wprowadzenie 2: prosić o łaskę życia błogosławieństwami.
Na początek przeczytam tekst ewangelii: Mt 5,1-12a
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.
W pogoni za…
Siedząc na górze, rozglądając się ze szczytu zaczynamy się uspokajać. Po pierwsze uspokojenie dotyczy zmęczonego (i trochę zasapanego) ciała, które dostało sporą dawkę wysiłku. Po drugie z takiej wysokości inaczej nieco spogląda się na codzienność, a więc więcej pokoju wlewa się w serce. Po trzecie góra uczy nas pokory i szacunku. Ona nie pozwala na pośpiech.
Dlatego też tak często Pan Jezus prowadzi nas na górę. Sam na nią wchodzi. Tabor i Golgota są tego koronnymi świadkami. Chroni nas przed pośpiechem. Powolny, ale systematyczny wysiłek sprawia, że zdobywamy szczyt. Gwałtowne ruchy są bardzo niewskazane w czasie górskich wędrówek. Opanowanie pomaga w osiągnięciu celu.
Tylko w takim klimacie mogą dotrzeć do nas słowa ośmiu błogosławieństw. Nie da się wysłuchać w biegu czy też w pogoni za… nie obejmie owego w-między-czasie. To czas specjalny. Takie codzienne wejście na górę, by przystąpić do Pana, by usłyszeć co ma do powiedzenia na dziś.
Pokornym okiem
Zresztą treść wydaje się być na tyle znana (lub też szokująca), że niełatwo przedziera się przez zasieki uszne, które zakładamy. Przecież lepiej się nie wychylać. Czy lepiej? A niby na czym miałoby polegać to wychylenie się? Jeśli już to od czego? Od jakiego pionu? Błogosławieństwa tchną mocą Ducha, radykalizmem Świętego, który do świętości nas zaprasza.
Cóż jest ich cechą widzianą na pierwszy rzut oka? Jedna! To pokora. Tylko pokorny jest w stanie objąć ich zakres, treść, wymiary. Tylko pokorny nie przestraszy się. Dlaczego? Głównym powodem braku lęku jest fakt, że one mówią o samym Bogu, są kwintesencją Boga.
Pomaga nam to przyjąć fragment listu św. Pawła do Koryntian (1,26-31). Rozglądając się wokół dostrzegamy, że większość uczniów Pańskich do mędrców według oceny ludzkiej nie należy. To samo dotyczy zamożności czy szlachetności urodzenia. I tutaj słowa o „błogosławieństwach”: Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić,. Czemuż to? By się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. Chełpić się mówi o pysze.
By w Panu się chlubił ten, kto się chlubi
Trzeba zastanowić się nad różnicą między czasownikami chełpić się i chlubić się. Błogosławieństwa i ich wcielenie w życie ustawiają do pionu. Lepiej wtedy widać. Szerszy kąt patrzenia. I góra i dół są widoczne. Wtedy też przeszkody się dostrzega i niekoniecznie muszą być barierami nie do przejścia. Wszak błogosławieństwa o ludzkich przeszkodach opowiadają, które wzięte do serca i oświecone Bożym światłem stają się drogą do nieba (nie celem, a środkiem do celu).
Nie chodzi o chełpienie się ubóstwem, smutkiem, cichością, łaknieniem i pragnieniem sprawiedliwości. Nie ma też mowy o chełpieniu się miłosierdziem, czystym sercem, wprowadzaniem pokoju czy prześladowaniami. Idzie o chwalenie Boga, o oddawanie Mu czci czy też o chlubienie się w Nim. Do tego zostaliśmy stworzeni. Dlatego ciągle pojawia się refren: … albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
W tych okolicznościach jednym z najpiękniejszych błogosławieństwem jest czystego serca, bo ci Boga oglądać będą. Z góry widać lepiej. Na szczycie jest bliżej. Dlatego wbrew pozorom przegrywania podnieśmy odważnie głowy do góry, wznieśmy oczy ku górze i cieszmy się i radujmy się, bo nasza nagroda wielka jest w niebie. A Ten, który przekazuje nam błogosławieństwa i który jest Błogosławieństwem jest Drogą do tegoż nieba.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ