Tekst ewangelii: Mk 3, 7-12
Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A przyszło za Nim wielkie mnóstwo ludzi z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o tym, jak wiele działał. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby na Niego nie napierano. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: “Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.
Jak wiele (z)działał…
Wydaje się na pierwszy rzut oka, że działanie jest najważniejsze. Przełożenie słów na czyny ma największą wymowę. Podjęcie odpowiedzialności za siebie, za wypowiadane słowa, za składane deklaracje, by nie pozostały one na poziomie wypowiedzi. Bowiem wiele rzec można i niewiele rzeczy z tego wynikać musi.
To, co pociąga i fascynuje wielkie mnóstwo to wieść o tym, jak wiele działał. To należałoby w całej pokorze rozciągnąć nie tylko na sam „czyn” (aktywność). Działalność bowiem jest aktywna i pasywna, po ludzku użyteczna i także nieużyteczna. Któż bowiem zastanawia się do głębi nad „bezczynnością” zakonów kontemplacyjnych? Czy obecność chorych mężnie podejmujących trud cierpienia nie jest aktywnością?
Gdy kontemplujemy działalność Pana Jezusa to wiemy, że jej publiczną, rzekłbym oficjalną stanowi raptem jedna dziesiąta tego, co przeżył na ziemi. Jednakże nikt nie będzie twierdził, że do trzydziestego roku życia nic-nie-działał. Tym, którzy są w Bogu wszystko służy „na korzyść”, bo sam Wszechmocny czuwa nad wszystkim.
Efektywność i efektowność działania
W działaniu ludzkim chodzi o efektywność i efektowność. Czy w Bożym tak samo? Na pewno jest efektywne, choć do innych wymiarów się owa efektywność odnosi. Czy efektowność się mieści? Z opisów wynika, że dla ludzi to były efekty specjalne, wszak nigdy jeszcze nie było, żeby ktoś przywrócił wzrok niewidomemu od urodzenia lub też nikt jeszcze nie przemawiał tak jak On przemawia.
Dzieje Apostolskie ujęły działalność Syna Bożego syntetycznie: przeszedł dobrze czyniąc… nauczył, uzdrawiał, ogarniał pojedyncze przypadki i całe tłumy, wskrzeszał, wyrzucał złe duchy, ogłaszał rok łaski od Pana, mówił o królestwie i czynił królestwo pośród ludu. Należy jasno określić, że Jego działanie wynika z wypełniania misji. A któż by pomyślał, że tak, a nie inaczej się ona zakończy? Po ludzku jednym wielkim fiaskiem? Kategorie porażki, klęski, nieudanego przedsięwzięcia pasują jak ulał dla korporacyjnego myślenia. Efektywnie i efektownie zakończono Jego działalność – przynajmniej tak zdawało się oczom głupich.
Tymczasem dobrze wiemy, że właśnie wtedy, gdy nic-nie-mógł-uczynić najwięcej się dokonało. Oto w chwili największego unieruchomienia, gdy nie mógł poruszyć ni rękoma ni stopami, gdy ledwo mógł wypowiedzieć słowa zbawienie stało się udziałem ludzkości! Wybawił lud swój! Dokonał tego! Choć nie tak, jakbyśmy to sobie mogli wyobrazić. Dynamika Wcielenia Pańskiego ma się dobrze i Bóg tak właśnie podchodzi do spraw.
Nie dać się porwać nurtowi!
Polecenie, by łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby na Niego nie napierano jest do rozważenia i zastosowania. Nie mamy pozwolić na to, by porwało nas skupienie na sobie i na działalności zewnętrznej. Napieranie wiąże się z formą nacisku, a ten wywołuje napięcie. Nic nie muszę! Ja przyszedłem wypełnić wolę Ojca, a nie swoją czy ludzi.
Uzdrawiał, bo Ojciec tak „czynił”. Uzdrawiał dotykając i można ów dotyk ograniczyć do fizycznego i „natychmiastowego” uzdrowienia, a wtedy cisnąć się będą tłumy, aby Go dotknąć. Tutaj bez wiary ani rusz. Wiara odnosi wszystko do Boga – uzdrowienia zewnętrzne lub jego brak także. Wiara sięga o wiele głębiej niż tylko to, co cielesne.
Zauważmy, że obok uzdrowień z chorób zawsze pojawiają się uwolnienia od duchów nieczystych. Tutaj dosięga się wymiaru ducha. Zaiste, Bóg działa kompleksowo i wedle swojego rytmu. Nawet duchom nieczystym nie pozwala ujawniać Go (Ty jesteś Syn Boży), bo jeszcze nie był odpowiedni czas. Jakże trudno nam, współczesnym ludziom, w takiej dynamice żyć.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ