Stanę w Bożej obecności.
Wprowadzenie 1: jestem na bieżni i rozpoczynam przygotowania do maratonu. Potrwa to wiele tygodni, ale powoli i systematycznie z cierpliwością podejmuję trud. Chcę i pragnę. Pokładając nadzieję w łasce Bożej i dodając własną współpracę z nią.
Wprowadzenie 2: prosić o łaskę podjęcia biegu ku poznaniu Boga.
Na początek przeczytam tekst ewangelii: J 16,12-15
Jezus powiedział swoim uczniom: ”Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam oznajmi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i wam objawi”.
Podjąć trening
Maratończyk to długodystansowy biegacz. Doświadczony, a doświadczenie zdobywa się biegając, ćwicząc i słuchając tych, co biegają już, bo biega się przez całe życie, nie rzuca się z motyką na słońce. Wiadomo, że trzeba biegać systematycznie, że trzeba się rozbiegać, by stanąć na starcie maratonu. A w trakcie jego trwania należy z rozwagą obserwować siebie i reakcje organizmu. …ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś nadzieję (Rz 5). To takie oczywiste!
Tajemnica Trójcy Świętej dla chrześcijanina, który wierzy w Nią, to przygotowania do biegu i sam bieg. Mieszczą się w nim etapy przygotowań, lepsze i gorsze, bo przecież przeszkody się napotyka. Jest start i… za każdym razem inny czas dobiegnięcia do mety, bo… jakże różne są uwarunkowania zdrowotne, pogodowe, geograficzne itd. itp.
Podjąć marsz, potem trucht, bieg czy wręcz sprint, choć w tym ostatnim to raczej krótkodystansowy. Rozłożyć zamiary na siły. Tego nam potrzeba. Św. Ignacy Loyola jest znawcą ludzkiego ducha, duszy i ciała. Kiedy robi wprowadzenie do Ćwiczeń duchowych tak je opisuje: Pod tym mianem “Ćwiczenia Duchowne” rozumie się wszelki sposób odprawiania rachunku sumienia, rozmyślania, kontemplacji, modlitwy ustnej i myślnej i inne działania duchowne, jak o tym będzie dalej mowa. Albowiem jak przechadzka, marsz i bieg są ćwiczeniami cielesnymi, tak podobnie ćwiczeniami duchownymi nazywa się wszelkie sposoby przygotowania i usposobienia duszy do usunięcia wszystkich uczuć nieuporządkowanych, a po ich usunięciu – do szukania i znalezienia woli Bożej w takim uporządkowaniu swego życia, żeby służyło dla dobra i zbawienia duszy [1].
Zacięcie maratończyka
Trochę za mało w nas zacięcia maratończyka. Tej systematyczności. Zbyt szybko się zniechęcamy i zostawiamy niedokończoną wieżę! Nie dlatego, że środków nie ma na jej wykończenie tylko nam się nie chce. Wartym obserwacji jest fakt, że gdy nam się nie chce to znajdujemy wiele argumentów potwierdzających nasze niekoniecznie dobre decyzje dotyczące pogłębienia wiary. Niech rozbrzmiewa refren modlitwy: … oby nam się chciało tak, jak nam się nie chce.
Nie trzeba iść na studia teologiczne, by stanąć przed Bogiem. One są dobre i kto może niech studiuje, a ten, kto chce głosić tym bardziej, jednak w poznaniu Trójcy Świętej nie najważniejszy jest tytuł przed nazwiskiem. Idzie o to, cytując znowu św. Ignacego Loyolę, Założyciela Towarzystwa Jezusowego, by szukać i znajdować Boga we wszystkim, a wszystko w Nim. To jest ów maraton. Małe kroczki są konieczne do osiągnięcia celu. Ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. Po co mi od razu sto ton?
Albowiem Bóg objawia się systematycznie. Każdemu wedle jego możliwości, zdolności, umiejętności i stanu. Nie wszystkiego od razu uczymy dzieci, bo byłoby to ani mądre ani zdrowe. Etapowość poznania prowadzi do dojrzalszej miłości. Tak naprawdę wskazując moje doświadczenia Boga nie pretenduję do tego, że każdy musi iść tą samą drogą. Niech wystarczą nam słowa Pana: Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. „Teraz” nie oznacza „nigdy”. Dopiero gdy ujrzymy Go twarzą w twarz pojmiemy!
Pod okiem Trenera
Najlepszym personalnym trenerem w tym maratonie Bożym jest Duch Prawdy dany nam przez Ojca i Syna. To On doprowadzi nas do całej prawdy. Poszczególne Osoby Trójcy Świętej wskazują na siebie nawzajem. I nie jest kółko wzajemnej adoracji. Bo to wskazywanie na siebie jest dzieleniem się wypływającym z miłości. Bóg jest miłością!
Ducha nie chwycisz za rękę, nie chwycisz Go za słowo. Wieje kędy chcesz i tylko szum słyszę. Nie mamy chaotycznie się rozglądać. Tutaj trzeba się wsłuchać. To przez Słowo Odwieczne Ojciec do nas przemówił. To przez słowo Boże Ducha daje nam natchnienia, te delikatnie tchnienia, które tak wiele rozjaśniają, umacniają, podtrzymują w treningu, przechadzce, marszu czy biegu.
Natomiast u podstaw jest dziecięctwo Boże, o którym Duch Święty nieustannie nam przypomina. Skoro dziecięctwo to i dziedziczenie. Wszystko, co ma Ojciec, Syn i Duch Święty jest moje. Bo jestem córką. Bo jestem synem. Zostaje to nam objawiane – codziennie, w zwykłości i niezwykłości, w trudzie i wypoczynku, w smutku i radości. Albowiem Bóg potrafi dobrze i mądrze wykorzystać każde wydarzenie, by stało się ono elementem maratonu, by dobiec do mety, by otrzymać wieniec zwycięstwa. Choć jak wiadomo biegniemy, by ogłosić wielkie zwycięstwo!
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ