Stanę w Bożej obecności.
Wprowadzenie 1: przed odejściem ogłasza uczniom kerygmat – raz jeszcze, by utrwalić, by zapalić… i zapowiada obietnicę Ducha… odchodzi, a jest… co też dzieje się w mym sercu? Czy przechodzę do wielbienia Boga?
Wprowadzenie 2: prosić o łaskę odwagi zrobienia pierwszego kroku
Na początek przeczytam tekst ewangelii: Łk 24,46-53
Jezus powiedział do swoich uczniów: ”Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie uzbrojeni mocą z wysoka”. Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce pobłogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga.
Pierwsze kroki
Przypomnijmy sobie sytuacje, w których widzieliśmy pierwsze kroki małego dziecka. Ileż to sprawia radości w sercach wszystkich! Nawet jeśli są to nieudolne próby i kończą upadkiem to w końcu dziecko umie zachować równowagę. A pamiętamy koniuszek języka, który się wysuwa kiedy dziecko na czymś się koncentruje? Pisanie pierwszych liter.
Przychodzi taka chwila, że trzeba puścić podpórki, że nie mamy opierać się na innych, a na samych sobie. To nie jest wezwanie do egoizmu. To jest kwestia dojrzałości. Dziecko uczy się i potem – dorastając i doroślejąc – wciela to w życie pogłębiając wiedzę tzn. wkładając do skarbca serca rzeczy nowe, a o stare dbając. Przecież nikt za mnie, dorosłego nie może podejmować decyzji. Czyżbym był ubezwłasnowolniony? Jak wielu chciałoby, żeby za nich decydować, a przy pierwszym kryzysie zrzucają winę na tych, co podejmowali decyzję.
Przychodzi ta chwila stanięcia na nogi – być może jeszcze z dozą niepewności, trochę nieporadnie czy wręcz pokracznie. Salwy śmiechu? Wybuchną. Ale lepsze to niż salwy karabinów w nas wycelowane. Wydarzenie Wniebowstąpienia jest takową chwilą w życiu uczniów Pańskich. Wpatrzeni w Mistrza myśleli, że zawsze będzie pod ręką, zrobi za nas. Nie. On jest z nami, a my zostaliśmy świadkami i głosicielami tej szczególnej obecności.
O czym nie można zapomnieć?
Łukasz pisze do Teofila o Panu Jezusie, o tym, że po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. Nauczeni! Nasłuchali się! Nie zapominajmy o Słowie – syćmy się nim. Bez otwarcia książki nie przeczytamy ani jednego akapitu. Tytuł na okładce wiele mówi, jednak nie odsłania treści. Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy.
Druga sprawa do niezapomnienia to wpatrywanie się w Jezusa. Odbywa się to na wiele sposobów. Przede wszystkim w sakramentach świętych i adoracji Najświętszego Sakramentu. Jednakże owo wpatrywanie się (kontemplacja – zostawić siebie, by otworzyć się na Boga) ma jeden kierunek – niebo!
Z tego uporczywego wpatrywania się rodzić się winien nie smutek i ucieczka od rzeczywistości, lecz zejście na ziemię, wszak to ona jest drogą do nieba. To trzecia rzecz do zapamiętania. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga. W Bogu i z Bogiem umiemy żyć tu i teraz, a ludzie chwalić będą Ojca widząc nasze uczynki, nasze życie.
Nie za rękę, a za serce
Trochę tego jest i wielu się przeraża. Po co naruszać święty spokój? Po co się męczyć? Czy nie lepiej zachować status quo? Nie lepiej! Jeśli bowiem dziecko nie ruszyłoby się do wstawania to byłby problem. Gdybyśmy myśleli tylko o niebieskich migdałach nie podejmując codzienności to cóż dobrego byśmy uczynili?
Perspektywą jest niebo – dla mnie i dla każdego człowieka. To moja troska o niebo! To wejście w troskę Ojca, który chce, by wszyscy ludzie byli zbawieni. Sami sobie nie poradzimy. Dlatego oczekujmy obietnicy Ojca – Ducha Świętego. On już zstąpił na was, otrzymaliśmy Jego moc i… mamy być świadkami Jezusa aż po krańce ziemi.
Uzbrojeni mocą z wysoka żyjmy tak jak potrafimy najlepiej zasłuchani w Boże słowo i mając przed oczyma fakt, że Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliśmy Go wstępującego do nieba. Nie zostawił nas sierotami. Udzielił błogosławieństwa. Zapewnił o obecności. Tak więc wyruszmy jeszcze raz na drogę ku niebu, w którym jesteśmy oczekiwani i uporczywie wypatrywani.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ