Tekst ewangelii: J 15,18-21
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: “Sługa nie jest większy od swego pana”. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał”.
Ścieżka anty-światowości
Nie może być inaczej! Skoro zaproszeni wybraliśmy Chrystusa i poszliśmy za Nim to… weszliśmy na niebezpieczną ścieżkę anty-światowości. Niebezpieczną, bo świat nienawidzi i będzie nienawidził tego, co Boże i tych, co za Bożym idą. Można nie iść. Dokąd nie pójście prowadzi… wystarczy się rozejrzeć! Bez oceniania. Bez wyrokowania. Bez osądzania. Po prostu spojrzeć na fakty. Albowiem nienawiść, która jest anty-miłością, tak samo jak miłość opiera się na konkretach.
Nasuwa się obraz plamki pojawiającej się na ciele i przepisów Prawa Mojżeszowego, które zalecały, by kapłan orzekł, czy czasami nie jest to trąd. Zostawiając bowiem chorego w społeczności niosło się przekonanie, że zarażą się wszyscy. Przechodząc trochę na nasze trudne czasy – jeśli są komórki rakowe w organizmie człowieka to im szybciej je się znajdzie tym sprawniej można zaradzać chorobie nowotworowej.
W świetle pozytywnym, jakże uśmiechają się nam twarze, gdy po kilku dniach deszczu i pochmurnego nieba wychodzi słońce i rozjaśnia powierzchnię ziemi. Czy nie ma w nas radości, gdy dostrzegam jak dzieci rosną lub jak realizuje się powoli, ale systematycznie coś, co zaczęliśmy budować?
Konkret miłości i nienawiści
Wiemy dobrze, co oznacza w konkrecie to, że świat pierwej znienawidził Syna Bożego. Owo pierwej nie oznacza od początku, ale pierwsze we Mnie uderzyli! Widząc, że nic nie wskórał uderza z całą mocną w najczulszy punkt Bożego Serca, a mianowicie w Jego dzieci. Czyż ci, którzy dziś żyją dziecięctwem Bożym nie są zewsząd atakowani? A to ignorowanie. A to naśmiewanie się. A to agresja słowna czy przemoc psychiczna. Ile jeszcze form niekiedy wysublimowanych staje się formą prześladowań. Nie, nie robię z chrześcijan cierpiętników. Mamy być męczennikami czyli dającymi świadectwo pośród tego świata i pośród takiego świata.
Zaiste, swój do swego ciągnie i lgnie! Tak więc oczywistym jest, że gdybyśmy byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Rozpoznaje się w lot autentycznych świadków (także anty-świadków). Tak więc świat „miłuje” tylko tych, co posiada i to jako swoją własność. Jaka to miłość? Zaborcza. Egoistyczna. Na zasadzie moje, dla mnie, na wyłączną własność. Raczej każdy się domyśla, że chodzi o niewolnictwo.
Wybrani ze świata… trochę na zasadzie sakramentu małżeństwa – nie na wyłączną własność, a na wyłączność! Bóg w swym miłosierdziu nieustannie powtarza wybrałem cię…i jeśli chcesz… oto istota dziecięctwa Bożego. Noszę w sobie tę straszną możliwość odrzucenia Boga, odrzucenia Światłości, odrzucenia Prawdy i w ostatecznym rozrachunku odrzucenia Życia (wiecznego).
Wybrani – prześladowani
Powróćmy jeszcze raz do owego: … ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata. Czy nie można mówić, że zostaliśmy wyrwani z tego świata, z jego szponów, z pazurów lwa krążącego by pożreć? Ten świat pożera swoje dzieci! Tak więc u podstaw bycia-na-tym-świecie leży fakt wybrania przez Boga. Każdy z nas jest drogocenną perłą! Skarbem ukrytym w roli tego świata!
Ojciec w Jezusie Chrystusie objawia to, kim jesteśmy naprawdę! To, jak Mu zależy na każdym z nas! Nie rzuca nas na pastwę losu. On wie, że jak Syna, tak i każdego z nas będzie świat prześladował. Albowiem sługa nie jest większy od swego pana.
Jeszcze raz warto rozważyć to, że wobec naśladowania pojawiają się prześladowania. Nie uciekniemy przed nimi, ale i nie mamy ich szukać. Mamy ogłaszać Słowo! Tyle i tylko tyle i aż tyle. Albowiem jeżeli słowo Pana Jezusa zachowali, to i nasze będą zachowywać. Po tym rozpoznamy swoich. W oparciu o Słowo żyjemy. Na Jego bazie pielgrzymujemy. W Nim znajdujemy nadzieję życia wiecznego, którą świat stara się nam odebrać raz za razem. Tak więc złączeni w Jego Imieniu trwajmy przy Bogu. To jest świadectwo dla tych, co jeszcze nie znają Tego, który posłał swego Syna Jednorodzonego.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ