Czytamy w Autobiografii (nr 11), że Ignacy umiał bardzo dobrze pisać. Rzekłbym, pięknie kaligrafował. Otóż kaligrafia to sztuka starannego i estetycznego pisania, często również zdobionego artystycznie. Jej celem było kształtowanie charakteru i cierpliwość. Uczyła dziecka pięknego pisma t. j. wyraźnego i kształtnego, a co za tym idzie zrozumiałego – do odczytania. Również wpajała od wczesnych lat zamiłowania porządku, czystości i piękna. Wiemy, że Íñigo był charakterny i miał dużą cierpliwość w dążeniu do celu, nawet jeśli kosztowało to wiele cierpienia. Przykładem niech będzie ponowne łamanie kości, które źle się zrosły i po raz trzeci, bo nieładnie się zrosły (Autobiografia nr 2-3). Jak sam daje świadectwo: Podczas tej operacji, podobnie jak i podczas tych wszystkich, które przecierpiał i które miał jeszcze przecierpieć, nie powiedział ani słowa, nie okazał też żadnego znaku boleści prócz tego tylko, że mocno zaciskał pięści.
Żeby coś napisać trzeba ścisnąć pióro. Bez tego się nie da. W ćwiczeniu pisania nie ustawał, bo wiadomo, że umiejętność zaniedbana zanika. Lecz nie dla samego pisania. Otóż rozmiłowawszy się w czytaniu książek (tych, które miał pod ręką, a nie tych, które chciał) postanowił zrobić wypiski z lektury. I tak z wielką pilnością zaczął pisać książkę(…). Słowa Chrystusa pisał atramentem czerwonym, słowa zaś Naszej Pani niebieskim. Papier był gładki i poliniowany, a pismo piękne, ponieważ umiał bardzo dobrze pisać. Książka ta liczyła około 300 kart in quarto całkowicie zapisanych (Autobiografia nr 11). Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać do pokiwania głową z podziwem, wszak pisanie piórem i to jeszcze na dwa kolory wcale nie jest łatwe. Przecież jego notatki są podstawą do stworzenia książeczki Ćwiczeń duchowych. Tudzież zapiski Dziennika duchowego odkrywają tajemnice jego serca i osobowości.
Tak więc zapiski są owocem przeżyć i doświadczeń, które przemyślał i ugruntował. Zachęcając do robienia refleksji po modlitwie (Ćwiczenia duchowe nr 77) uczy odkrywania poruszeń. Jednak nie pisze się w trakcie rozmowy, a dopiero po jej zakończeniu. Albowiem wtedy zostaje w nas to, co ważne na teraz.
Św. Ignacy Loyola przeszedł drogę głębokiego nawrócenia. Otóż wiara oparta na literze prawa (sztywna, twarda, wręcz żołnierska i nie znosząca żadnych wyjątków) przerodziła się w wiarę w Ducha (łagodna, miłosierna, cierpliwa, wyrozumiała). Bóg uratował go od dziwactw, które czynił na początku swej drogi wiary, jak również od samobójstwa i podprowadził ku Bożemu miłosierdziu i przebaczeniu. Tak więc coraz więcej Ducha, a coraz mnie litery rządziło w jego codzienności. Pisał złotymi głoskami wielkie Boże dzieła w nim i przez niego dokonane. Nie chodziło o idealne, a o realne podjęcie służby Bogu i ludziom. Czyż fascynującym przykładem nie jest zachęta, by zostawić zaczętą, a niedokończoną literę (kaligrafia) i podnieść się i pójść do wołającego o pomoc?
Ignacy nie tylko umiał kaligrafować, ale i pięknie czytać swoje życie. Jak już nie raz wspomnieliśmy dyktując Autobiografię czyni to pod koniec swego życia. Mamy w rękach niesamowitą lekturę napisaną codziennością i w codzienności, lekturę bycia prowadzonym za rękę przez Boga. I znowu powiedzenie nam pomoże: Bóg pisze prosto historię zbawienia po krzywych liniach naszego życia! Wszak, wszystko, co stworzył było i piękne i dobre (Rdz 1,31). Pisze prosto to nie tylko wyraźnie, kształtnie, starannie i estetycznie, to także prostota życia, która ociera się o Bożą prostotę.
Bądźmy dobrymi kaligrafami naszego życia.
o. Robert Więcek SJ
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ