Uczestniczymy w Chrystusowym budowaniu i walce – Łukaszowe pięciominutówki na środę 6 listopada 2024

Tekst ewangelii: Łk 14, 25-33

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: “Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”.


Budowanie na Chrystusie


Zostały nam dane dwie rzeczywistości, które naznaczają nasze całe życie: budowanie i walka. Mówi się o budowie człowieka, o budowie domu, o budowie wieży. Wiem, co buduję i wiem do czego to służyć ma. Jednakże wielkość i inne szczegóły leżą w moim rozeznaniu i rozumie. Bo nie chodzi o budowanie wieży Babel, które to skończyło się tragicznie.

Dlatego zamiar zamiarem, ale wpierw trzeba usiąść i obliczyć wydatki – kosztorys uczynić i sprawdzić czy mnie będzie stać nie tylko na postawienie murów, ale i na wykończenie. Dla prostego względu, by budowa nie wykończyła. Otóż sytuację wielce trudną jest zacząć i nie skończyć, założyć fundament i zostawić w pół… wtedy wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć.

Są pewne reguły architektoniczne, których nie można przekraczać, albowiem grozi zawaleniem (katastrofą budowlaną). Je też należy znać i do nich się stosować. Choćby nawet ewangeliczne budowanie na skale, a nie na piasku. Niekiedy słyszą kto bogatemu zabroni i widzimy tyle różnego rodzaju maszkar budowlanych, które szpecą czy wręcz niszczą środowisko wokół.


Wyruszamy w imię Boże


Wiadomo, że życie to walka – to toczenie bitew. Trzeba na nią wyruszyć. Poderwać się, a nie siedzieć zamkniętym i w pozornym dobrobycie. Albowiem wrogowie też myślą o najazdach. Rzeczą mądrą jest, by król wyruszający do walki tudzież usiadł wpierw i rozważył, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Zna swoje wojsko, a zapewne wywiad mu doniósł o armii nadciągającego wroga.

Jakże trzeba być tu uważnym. Trzymać rękę na pulsie. Albowiem można zażegnać walce, gdy wróg jest jeszcze daleko. Nie trzeba walczyć i ginąć, jeśli da się w inny, Boży sposób jej uniknąć. Poselstwo szybciej dotrze niż cała armia. A prośba o warunki pokoju to już sprawa do omówienia. Bo nie-pokój ma swoje źródło, a więc zostały zachwiane warunki, które tenże podtrzymują.

Trzeba nam być mądrymi i roztropnymi. Nie wchodzić na tereny grząskie czy wymachiwać szabelką. To jest wezwanie dla każdej naszej budowli i każdej walki. By nie stała się ruderą lub porażką. Obrazem jest ewangeliczne – już wyżej wspomniane budowanie na skale lub na piasku i konsekwencje obu opcji.


Budujemy i walczymy


Pójście za i z Jezusem jest budowaniem i walką. To pierwsze, by było sensowne może być tylko na Chrystusie. Jeśli od tego wychodzimy i na Nim stawiamy nasz dom to jest tam uporządkowanie i jeśli nawet wichry czy burze w niego uderzą to nie zniszczą go, bo na skale jest postawiony. Stąd tak trudne, na pierwszy rzut oka, warunki naśladowania Pana.

Dobrze wiemy, że Jezus nie namawia do nienawiści względem ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego. Mówi o prawdziwym miłowaniu, które ma swe źródło w Bogu. Dopiero kiedy jesteśmy Jego uczniami naprawdę kochamy tych, co najbliżej. Jednakże oni nie zastępują miejsca Boga, nie stają się źródłem żywota. Niesienie krzyża jest walką, podjęciem trudu, potyczkami, niekiedy nawet przegranymi, by odnieść ostateczne zwycięstwo. Zawsze (i znowu powraca budowani) pod sztandarem Krzyża czyli Jego, Chrystusowym Sztandarem.

Wszystko mam, bo od Niego wszystko pochodzi. Nie buduję na sobie. Nie walczę swoimi siłami, ale Jego mocą, którą to On sam ze mną się dzieli. Cóż masz, czegoś byś nie otrzymał? Wyrzeknij się własnego posiadania i stań się własnością Pana. Wybudujesz dom, a w walce zwyciężysz. Bo uczestnictwo w Jego walce jest wejście w Jego zwycięstwo. To ostateczne, które dokonało się na krzyżu umieszczonym na skale Golgoty i przetrwało największą burzę i wojnę.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ