Stanę w Bożej obecności.
Wprowadzenie 1: tchnienie, które otwiera oczy i uszy i serce; oddech pełną piersią, który przenika wszystko. Jest prośba i jest jej wypełnienie. Bo Bóg jest wierny danemu (S)słowu obietnicy.
Wprowadzenie 2: prosić o łaskę „otwarcia się” zgodnie z Jego wolą.
Na początek przeczytam tekst ewangelii:Mk 7, 31-37
Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: “Effatha”, to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: “Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę”.
Effatha! Otwórz się!
Nie wbrew przeciwnościom, ale w nich. Nie przeciw, ale dla… otwórz się na to, co przynosi dziś. Nie tylko płatki róż, ale i kolce. Nie chodzi o szukanie trudności i wchodzenie lwu w paszczę. Otwórz oczy i nie lękaj się. Miej odwagę podjęcia codzienności. Albowiem Bóg prowadzi różnymi drogami.
Pomyślmy o Matce Czackiej, która utraciła wzrok w 22 roku życia, a po latach napisała: Moim największym szczęściem jest to, że zostałam niewidomą. Nie oszalała. Otwarła się na to, co Boże. Słowa lekarza: wzrok jest na zawsze stracony nie potraktowała jak wyroku, bo ten sam lekarz – a dokładnie Bóg przez niego – wskazał jej drogę: do tego czasu nikt w Polsce nie zajął się niewidomymi. Któż z nas nie słyszał o Dziele Lasek? Podjęto tam pracę z niewidomymi, a nie tylko dla niewidomych. Można być szczęśliwymi ze swoją ślepotą.
Czyż takim otwartym mężem stanu nie był kard. Wyszyński? Wspominając s. Czacką podkreślał, że ludzie w Laskach patrzą z pogodnym bohaterstwem. I to przeniósł do swego całego życia. Mąż stanu z pogodnym bohaterstwem spoglądał na koleje losu, przez które przechodził jako człowiek, chrześcijanin, kapłan i w końcu Prymas Polski.
Troska i walka o człowieka
Wiele napisano o Panu Jezusie jednakże to jedno zdanie przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc oddaje istotę. Jego miłosną pasją była troska i walka o człowieka – nie o władzę nad człowiekiem, ale o jego prawdziwą wolność, o jego prawdę, że został stworzony na obraz i podobieństwo Boże.
Przez ludzi czynił i czyni to samo. Matka Czacka zajęła się niewidomymi, by byli szczęśliwi, a nie czuli się jak piąte koło u wozu. Tam, w Laskach, tętni życie, bo w centrum stoi i jest adorowany Pan Jezus. Ona o tym wiedziała i wiedział o tym Prymas Tysiąclecia, który dzięki temu wpatrywaniu się w Pana bardzo troszczył się zarówno o wolność jak i świętość Kościoła i o dobro wspólne Ojczyzny, rozumiane jako respektowanie praw każdego Polaka i ułatwianie mu wykonywania obowiązków.
Tam, gdzie wolność, tam i odwaga i męstwo idą w parze. Nazywać rzeczy po imieniu z miłością i z miłości – oto dewiza świętego. Bez zanurzenia w Miłości Odwiecznej to staje się niemożliwe. Otwórz się na tę moc Bożą, która jest w tobie. Nie tylko, gdy jest dobrze, ale i wtedy, gdy ciemności spowijają życie. To właśnie zaufanie Bożej Opatrzności prowadzi do zaufania człowiekowi.
Świętość nie jest luksusem
Świętość jest dla każdego. Chodzi o rozpoznawanie woli Bożej i jej wypełnianie w sytuacjach i w czasie, w jakim przyszło mi żyć… nie jakieś rozmarzenie czy wymądrzanie się, ale tu i teraz. Filarami wiary są Bóg bliski w cierpiącym człowieku i sakramenty Kościoła. Oto perspektywa odkrywania tego przede mną, podejmowania drogi, nowych wezwań na różnych poziomach. Oto odpowiedź w praktyce na Effatha.
To Bóg łączył nas, tak różnych i przez nas dokonuje wielkich rzeczy. Bo w Nim jesteśmy… bo z Niego czerpiemy. Słowa księdza Prymasa: Soli Deo – Samemu Bogu i Matki Elżbiety: Przez krzyż do nieba, jakie nam zostawili, jakże są aktualne i dzisiaj. Pokazali nam drogę. Innej szukać nie trzeba. To Pan Jezus jest drogą, prawdą i życiem. Przychodzi, by nas do Ojca doprowadzić. By głuchym słuch przywracać, by niemi odzyskiwali mowę, by ślepi widzieć zaczęli.
Warto podjąć to, co rodzi się w mym sercu… owe natchnienia Ducha… prorockie intuicje oparte o to, co Boże i przejść przez świat dobrze czyniąc, na wzór naszego Pana, każde wedle swych możliwości, każdy pełnym sercem. By prawidłowo mówić, by prawidłowo żyć.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ