XXXIV. Ignacy Loyola – quid agendum…Jubileuszowy Rok Ignacjański

Dziś, niestety mierzy się człowieka tym, co robi. Czy to właściwa miara? Oczywiście trzeba sobie postawić pytanie: quid agendum – co teraz robić? Warto jednak zapytać o źródło tego pytania? Postawił je sobie św. Ignacy kiedy nie pozwolono mu pozostać w Ziemia Świętej. Zapytał i czekał, aż w końcu jak sam pisze poczuł w sobie skłonność do podjęcia nauki przez jakiś czas, aby móc pomagać duszom, i zdecydował się wyruszyć do Barcelony (Autobiografia nr 50). Otrzymał odpowiedź na pytanie.


Od początku ludzkości ten wymiar działania pojawia się na pierwszym planie. Íñigo gdy leżał na łożu boleści, a potem przechodził rekonwalescencję – już o tym wspominaliśmy – zabrał się za lekturę, w której znajdował odpowiedzi na pytanie co to bym zrobił. Podczas czytania Żywotu Pana naszego, Żywotów Świętych (…) rozmyślał o wielu rzeczach, które wydawały mu się dobre, a zawsze miał na oku rzeczy trudne i ciężkie. A kiedy je sobie przedstawiał, wydawało mu się rzeczą łatwą wcielić je w czyn. I całe jego rozważanie sprowadzało się do tego, że mówił sam do siebie: „Św. Dominik zrobił to, więc i ja muszę to zrobić. Św. Franciszek zrobił to, więc i ja muszę to zrobić” (Autobiografia nr 7). Zatem jak wielkie jest parcie na działanie-aktywność!


Z czasem uczy się, że najważniejsze nie jest samo działanie, a bardziej bycie, z którego działanie wynika. Zachodzi w nim przejście od co mam czynić do co uczynił dla mnie Chrystus. W Dziejach Apostolskich ci, co słyszeli nauczanie Apostołów zadają pytanie: Co mamy czynić? Słyszą: Nawróćcie się i uwierzcie w ewangelię. Zwróćcie się ku Bogu. Miejcie na Niego skierowane oczy serca. To jest źródło i fundament quid agendum.


W Ćwiczeniach duchowych zobaczmy ową kolejność. Zanim odrzucisz grzech to trzeba go zobaczyć w swoim życiu w świetle Bożego miłosierdzia. Potem Bóg daje siły, by je odrzucić. Doświadczywszy takiego Bożego dotyku mamy wydać okrzyk pełen zdziwienia i wielkiej miłości (Ćwiczenia duchowe nr 60), bo oto zostałem uwolniony do służby (działania). W języku hiszpańskim jest gra czasowników, która mówi o przejściu od mirar (patrzeć z uwagę) do admirar (admirować – adorować).


Istotnym ćwiczeniem dającym nam perspektywę bycia-działania jest kolokwium pod Krzyżem, w którym człowiek wyobraża sobie Chrystusa, Pana naszego, obecnego i wiszącego na krzyżu (czy nie jest to największe nie-działanie, bezradność?!) i pytać Go jak to on, będąc Stwórcą, do tego doszedł, że stał się człowiekiem, a od życia wiecznego przeszedł do śmierci doczesnej i do konania za moje grzechy (Ćwiczenia duchowe nr 53). Z miłości, którą zobaczył w Ojcu. Z Serca Trójcy Przenajświętszej. Z bycia wypływa zdolność miłowania.


Poszczególne tygodnie rekolekcyjne dają perspektywę Boga obecnego w Synu Jezusie Chrystusie, miłującego w konkrecie czynów, a nie tylko w deklaracjach słownych. To Syn, który powtarza nieustannie, że nie mówi od siebie, a to, co usłyszał u Ojca, że nie czyni od siebie, a czyni to Ojciec. Na zakończenie rekolekcji w kontemplacji ad amorem zachęca odprawiającego do tego, by uczył się szukać i znajdować (widzieć) Boga obecnego (Ćwiczenia duchowe nr 234-5), a dopiero potem pracującego i działającego (Ćwiczenia duchowe nr 236). O człowieku bowiem nie stanowi to, co i ile robi, ale to kim jest. Gdy dotrze to do nas w całej głębi wtedy jesteśmy w pełni gotowi zadać drugie pytanie ze wspomnianego wyżej kolokwium pod Krzyżem, a mianowicie: …patrząc na siebie samego pytać się siebie: Com ja uczynił dla Chrystusa? Co czynię dla Chrystusa? Com powinien uczynić dla Chrystusa? I tak widząc go w takim stanie przybitego do krzyża, rozważyć to, co mi się wtedy nasunie (Ćwiczenia duchowe nr 53).


Bądźmy więc doskonali jak doskonały jest nasz Ojciec niebieski!


o. Robert Więcek SJ


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek S