Z powodu i na dowód miłości – Mateuszowe pięciominutówki na środę 14 sierpnia 2024

Tekst ewangelii: Mt 18, 15-20


Jezus powiedział do swoich uczniów: “Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”.


Aż ciarki przechodzą


Kiedy słyszymy te słowa Pana to aż ciarki przechodzą… co to? Na strzał mam się wystawić? Przecież zaraz oberwę. Zostanę skarcony. Doświadczę odrzucenia. Czy w centrum upominania ja się znajduję czy brat mój, który zgrzeszył przeciw mnie? Tu każde słowo jest ważkie i ważne. Jeśli bowiem ja postawi się w centrum to jakże dostrzegę w tym, który przeciwko mnie wystąpił brata?

Kolejny element do rozważenia to zgrzeszy przeciw mnie… czyniąc siebie pępkiem świata wszystko, co nie będzie mi pasowało przemienia się w przeciwko mnie. To zaślepienie błyskiem egoizmu, bo ten świeci po oczach z całą mocą. Skoro zgrzeszy to dokonało się coś, co zagroziło mi, co mnie zraniło, co mnie zgorszyło. Tak myślę, że choć nam się wydaje to wcale nie jest łatwo zgrzeszyć przeciw mnie

Ciarki niech sobie przechodzą, włosy na skórze niech się jeżą, jednak trzeba nam odpowiedzieć na pytanie: dlaczego mam upomnieć brata? Bo go kochasz jeśli jest twoim bratem. Miłość sięga o wiele dalej i głębiej. Jej ostatecznym wymiarem jest pełnia, a ta znajduje się tylko w Bogu. Bo zależy mi na bracie i na tym, by był zbawiony. Aż tak wysokie „c”. Wysokie? A może jedyna opcja, która mnie zachęca do upomnienia i to nie tylko w cztery oczy?


Mętność czy klarowność?

Gdy woda jest zmącona to nie widać dna, a więc nie mogę zobaczyć. Grzech sprawia, że mąci się w głowie i w sercu. Stają się mętne. Nie tylko u tego, kto grzeszy, ale też u tych, którzy są w zasięgu. To nie tylko serce grzesznika mętnieje, ale i tych, którzy są blisko niego – bracia i siostry, jak również wspólnota, w której się żyje (rodzina, społeczeństwo, Kościół). Grzech bowiem rani wszystko wokół siebie. Jest jak zaraza, która – jeśli się jej nie powstrzyma – pochłania wszystkich naokoło.

Tak więc choć to wydaje się być nie-do-przejścia upominanie dotyka sprawy życia i śmierci, istnienia mnie i wspólnot. Tak więc jeśli mi zależy na mnie samym, na bracie moim i na wspólnocie to… gdy nie usłucha to biorę z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Kolejny krok to przedstawić Kościołowi całą sprawę.

Nie sposób nie rozważyć w tym miejscu pewnej przestrogi i zachęty św. Ignacego Loyoli. Albowiem upominanie ma zbawiać, a nie dobijać, ma sprowadzać na dobrą drogę, a nie popychać na manowce i w ciemności jeszcze większe: Aby zarówno dający Ćwiczenia Duchowne, jak i przyjmujący je bardziej pomagali sobie wzajemnie i postępowali [w dobrem], trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc, mógł się ocalić.


Modlitwa upominania – pamięci


Życie bowiem nie polega na polowaniu na błędy i wypaczenia innych – tak działały wszelkie reżimowe służby bezpieczeństwa i niestety dobrze to im wychodziło. Było donoszenie bez upominania. Brat wydawał brata, syn ojca, matka córkę i na odwrót. Tak więc odkrywać możemy, że klarowność nie oznacza widzieć belkę i drzazgę w oku brata w każdym miejscu i czasie. Ta bardziej idzie w kierunku szukać i widzieć Boga we wszystkim.

Zanim weźmiesz dwóch lub trzech, by iść upomnieć brata to pamiętaj, że kiedy dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Znowu ważność każdego słowa, a szczególnie owego zgodnie. Jednym sercem. Jednym umysłem. Ja – ty – my. Nie innej siły jednoczącej jak Jezus Chrystus – mój brat, który nigdy nie zgrzeszył (przeciw mnie). Stąd gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

Oto centrum wiążące (integrujące) – zaiste jeśli zwiąże mnie na ziemi z Nim to będzie to związane w niebie. Właśnie, w niebie, o które chodzi w całym procesie upominania i prowadzenia siebie i innych do jeszcze głębszego przylgnięcia. Upominanie to nie tylko sprawa wielkich wykroczeń – to codzienność, w której pamiętamy, przypominamy sobie, wszak i to mieści się w tym słowie (choć nie o rozpamiętywaniu mówimy).


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ