Krzyż mówi o naśladowaniu Chrystusa – medytacja biblijna na święto Podwyższenia Krzyża – 14 września 2024

Tekst ewangelii: J 3,13-17

Jezus powiedział do Nikodema: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.


Bez krzyża się nie da…


Na takie stwierdzenie trochę cierpnie skóra i emocje zaczynają targać wnętrzem. Gdy dociera do nas słowo krzyż to łączymy go natychmiast z bólem, cierpieniem i śmiercią. Po prostu boimy się go i tego, co z sobą niesie. Zadajmy sobie pytanie: co niesie? A dokładnie dokąd prowadzi? Czyż nie podejmuje się czasami morderczych treningów, by osiągnąć zwycięstwo? Lub też chorzy onkologicznie nie przyjmują chemii, która dewastuje organizm, by uratować ich przed rozwojem komórek rakowych?

Nikt nie gloryfikuje bólu czy cierpienia. Wzdrygamy się nad tym, co ludzie uczynili Jezusowi w czasie całej męki, aż po śmierć na Golgocie. Budzi się w nas sprzeciw, wszak był niewinny i wziął na siebie to, co mu przygotował rodzaj ludzki.

Sprzeciw przeciw oprawcom i sprzeciw przeciwko Niemu. To ja nie zgadzam się na krzyż Jezusa Chrystusa – Jego Krzyż! Nie pasuje mi w głębi mego serca… jest we mnie niezgoda na tyle bólu i na Jego śmierć. Niezgoda na krzyż. Za bardzo utożsamiliśmy go właśnie z cierpieniem, a za mało z Synem Bożym i miłością Ojca. Jak to możliwe, żeby Ojciec…? A jak to możliwe, że z reguły najmocniej ranimy tych, którzy są najbliżej nas? I to jak długo? I to codziennie?


Po co krzyż?


Liturgia słowa (i liturgia brewiarzowa) na święto Podwyższenia Krzyża tchną nadzieją! Wskazują na cel(owość) tej drogi, a mianowicie zbawienie. Nadzieja zawieść nie może, bo miłość Boża rozlana jest w naszych sercach (Rz 5,5). Krzyż to rzeczywistość dynamiczna.

To nie tylko dwa kawałki drewna zbite razem – to wymiar horyzontalny i wertykalny. Cały wszechświat i całe człowieczeństwo. Niebo i ziemia złączone na wieki, bo grzech wprowadził przepaść między te wymiary. Krzyż to nie tylko miejsce kaźni. To przestrzeń narodzin dla nieba, powrotu do domu, bo są kierunki – ku Bogu i ku ludziom. Krzyż to nie tylko stałość bólu – to łopoczący sztandar.

W kluczowych medytacjach Ćwiczeń duchowych św. Ignacy Loyola zaprasza nas pod Krzyż, a dokładnie pod Sztandar Krzyża (Wołanie Króla nr 91-98 i Dwa sztandary nr 136-147). Sam nieustannie prosi o to, by został przyłączony pod sztandar Jezusa Chrystusa i otrzymuję tę łaskę w sławnym spotkaniu w malutkiej kaplicy La Storta. Czy ten Święty był cierpiętnikiem? Tak, wyszukiwał – szczególnie na początku nawrócenia – wszelkiego rodzaju, nie zawsze roztropne umartwienia, by łączyć się w bólu z Panem i Bogiem, jednak to była gorąca miłość do Syna, która przetrwała, okrzepła, zmądrzała.


Droga naśladowania


Krzyż jest drogą. Nie celem. Tym jest zbawienie – osiągnięcie życia wiecznego pod sztandarem Krzyża Chrystusowego. Jezus jest drogą! Podjęcia swego krzyża zaś w pierwszym znaczeniu to pójście w ślady naszego Pana. Jego wywyższono, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. To wejście w nurt miłości Ojca, który tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. W prośbie do medytacji o dwóch sztandarach tak wołamy: [prosić] o poznanie życia prawdziwego, które ukazuje nam najwyższy i prawdziwy Wódz [Jezus Chrystus], i o łaskę, abym go naśladował (Ćwiczenia duchowe nr 139).

Mamy się więc skupić na Nim, a nie na cierpieniu i bólu i umieraniu – choć one nas będą zawsze dotykać i dobrze, bo dotykają, tego, co ludzkie. Syn nie przyszedł i nie umarł po to, by nam wytykać błędy i upadki, by nas karać, by nas potępiać. Raz jeszcze powtórzmy, po to, by świat został przez Niego zbawiony. Bo ten, który stał się posłusznym aż do śmierci krzyżowej został przez Ojca nad wszystko wywyższony i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.

A gdzie Pan, tam i Jego sługa, choć On do nas mówi, że jesteśmy Jego przyjaciółmi… abym Go więcej naśladował, abym lepiej szedł w Jego ślady, abym gorącej Go miłował… abym był z Nim w cierpieniu i w chwale.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ