Zasiać by zebrać – Markowe pięciominutówki na sobotę 21 stycznia 2023

Tekst ewangelii: Mk 3,20-21

Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów.


Od zasiewu do zbiorów


Zbiera się jagody, grzyby – owoce, plony. Tyle, że trzeba wyjść z domu. Gdzieś poza nami jest ich „rodzenie się”, dojrzewanie. Idziemy na gotowe. Cały czas odkrywamy, że pieczone gołąbki same nie wpadną do gąbki, a jeśli nawet to trzeba je uważnie pogryźć i połknąć, by nie zadławiły nas.

Zbieranie mówi o plonach. Bo siewca wyszedł siać, a przychodzi chwila, w której żeńcy biorą kosy i sierpy i wychodzą, bo czas żniw następuje. To właśnie jest zbieranie. Bez posiania nie będzie żniw. A Bóg sieje obficie, wręcz rozrzutnie.

Czy nie siejemy? Siejemy w każdej chwili i każdą chwilą. Tak więc zbiory zależą od tego jakie ziarno i jak je siejemy. Czy to ważne? Bardzo. Przecież w całkiem niedawnych czasach ludzie przymierali głodem czy wręcz umierali z głodu na przednówku, aby… zachować najlepsze ziarno na zasiew.


Kropla drąży skałę


Są chwile niezwykłej (niecodziennej) aktywności. Obfite zasiewy? Czyż nie jest to podobne do wyschłej ziemi, którą należy powoli, ale systematycznie i regularnie podlewać? Można wylać cysternę i nic to nie da. Lepiej i skuteczniej jest podlewać co jakiś czas delikatnie zraszając ziemię, by ta przyzwyczaiła się do przyjmowania wody.

Wymaga to większego wysiłku, większej cierpliwości, wzmożonej aktywności, aż po bóle stawów i kości, po zmęczenie. Kończy się niekiedy odkrycie, że nawet posilić się nie mogę. Jeśli mam czas na to tzn. że mam czas na Niego, wszak z pustego i Salomon nie naleje. Chodzi o to, że siew zaczyna się nie na polu, ale przed Stwórcą. To On jest Wodą tryskającą na życie wieczne. Cierpliwie nas nasącza. Kropla po kropli.

Jakie z tego plony? Jeden sieje, drugi podlewa, a trzeci zbiera plony. Tak to wręcz genialnie w prostocie wyrazu ujął św. Paweł z Tarsu. No i wisienka na torcie: … a Bóg daje wzrost. Na miejscu będzie dodatek tylko Bóg. Jak się domyślamy u dobrego siewcy i żeńcy dominującą cechą jest pokora. Tak wiele od niego zależy i tak wiele jest poza jego możliwościami.


Tłum twarzy i imion


Zbiera się tłum czyli robi się zamieszanie. Ludzie boją się tłumu, choć tak chętnie tworzą jego część. Bo w tłumie jest się anonimowym. Tłum porywa. Oducza odpowiedzialności. Przeciwstawieniem jest zasiew. Tysiące czy miliony ziaren, a każde inne i każde ze swoim własnym procesem wegetatywnym i rozwojowym. Zaiste fascynujące jest podejście Boga do człowieka. Są nas miliardy, a On do każdego podchodzi indywidualnie, bezpośrednio. Ta sama „ziemia” przyjmuje każde „ziarno” i daje mu możliwość obumierania i przynoszenia plonów obfitych.

Tak więc tłum zbierający się wokół Jezusa staje się niebezpieczny. Dla kogo? Dlaczego? Przecież tak mało mówi się o tłumach gromadzących się w imię Jezusa. Umniejsza się liczby. Rozdmuchuje się problemy robiąc z igły widły. Jak to nie pomaga to systematycznie ośmiesza się tych, co idą za Nim. To samo się robi, co dziś w ewangelii słyszymy. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać.

Ciekawy czy też zatrważający jest fakt, że to we wnętrzu Kościoła dostają po głowie ci, co chcą być bliżej Jezusa, co zbierają się wokół Niego, co chcą na serio podjąć chrześcijańską drogę. Oczywiście, prędzej czy później pojawia się koronne oskarżenie: Odszedł od zmysłów. Czy z tego powodu mamy sobie dać zabrać (wykraść) ziarno? Zrezygnować z zasiewów? Żadną miarą.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ