XXXVI. Ignacy Loyola – jak Bóg na mnie patrzy – Jubileuszowy Rok Ignacjański

Ileż miejsca w sercu i duchowości św. Ignacego Loyoli zajmuje spojrzenie. Tak wiele od sposobu patrzenia zależy. Rekolekcje mają porządkować spojrzenie na Boga, Jego obecność i działanie, na siebie samego i drugiego i na to, co dzieje się wokół.


Kiedy Ojciec Ignacy wprowadza w modlitwę (i nie tylko rekolekcyjną) to we wstępie, którego celem jest uświadomienie sobie stanięcia w Bożej Opatrzności, podaje pod rozwagę addycję następującej treści: Przez czas jednego Ojcze nasz stanąć na jeden lub dwa kroki od miejsca, gdzie mam kontemplować lub rozmyślać, a wzniósłszy umysł ku górze rozważać, jak Bóg, Pan nasz, patrzy na mnie itd. i wykonać akt uszanowania lub uniżenia się przed Bogiem (Ćwiczenia duchowe nr 75).


To nie ma być przelotne spojrzenie, takie ślizgnięcie się po powierzchni. By dobrze spojrzeć trzeba przystanąć – zatrzymać się. Stanąć w odpowiedniej odległości, bo zbyt blisko czy zbyt daleko nie daje jasnego patrzenia. Przebija mądrość Ignacego o przystosowaniu do każdego i jego warunków. Ważne jest miejsce, gdzie mam wejść w modlitwę. To przestrzeń spotkania nie byle gdzie i nie byle jak, choć wiadomo, że nie jest możliwym przewidzenie wszystkiego. Gdy jesteśmy zaproszeni do ustalenia miejsca modlitwy to zgodnie z zaleceniem Autora Ćwiczeń polega to na widzeniu okiem wyobraźni (Ćwiczenia duchowe nr 47). Nie jakieś wymyślone obrazy, ale konkretne, które mnie zatrzymają dla lepszego i głębszego patrzenia. Zresztą to oko wyobraźni pojawia się wielokrotnie w dynamice rekolekcji i… życia.


Do tego punktu zajmowaliśmy się naszym spojrzeniem. Wiemy, że nie do końca jest ono dobre i przejrzyste. Ciągle mamy jakieś zasłony lub zakładamy przesłony. Otóż, najistotniejszą sprawą jest dotarcie właśnie do tego, żeby rozważać, jak Bóg, Pan nasz, patrzy na mnie. Od tego spojrzenia zależy nasz sposób patrzenia. Tak, od jednego spojrzenia zależne jest moje patrzenie. W ewangeliach widzimy zwroty akcji, w których zaczęło się wszystko od Pan spojrzał na… w psalmach spojrzenie Boga sprawia, że jesteśmy ludźmi rozpromienionego oblicza.


Okazuje się, że trudnością niemałą dla wielu rekolektantów jest wejść w to ćwiczenie. Preferujemy widzieć siebie swoim oczyma czy tym, jak inni na nas patrzą. Czy przeraża nas Jego spojrzenie? Myślę, że nie dowierzamy, że ktoś patrzy na nas bez osądu, bez porównań jako na jedyną i niepowtarzalną osobę.


Ignacy w swej drodze nawrócenia kierował się z dnia na dzień coraz mocniej ku temu spojrzeniu. Miał wiele widzeń, w których odkrywał Boga i siebie. Pisze o niektórych w Opowieści Pielgrzyma (nr 27-30). Jego umysł zaczął się wznosić ku górze i ujrzał Trójcę Przenajświętszą jakby pod postacią trzech klawiszy… przedstawił się jego umysłowi sposób, w jaki Bóg stworzył świat… widział jasno umysłem swoim, jak Pan nasz Jezus Chrystus jest obecny w Najświętszym Sakramencie… widział oczami wewnętrznymi człowieczeństwo Jezusa Chrystusa… zaczęły się otwierać oczy jego umysłu i poznał wiele rzeczy duchowych, jak i odnoszących się do wiary i wiedzy. A stało się to w tak wielkim świetle, że wszystko wydało mu się nowe. Takie jest właśnie Boże spojrzenie, które uczy nas św. Ignacy – w nim wszystko staje się nowe.


Od mistycyzmu do konkretności życia i na odwrót trzeba przechodzić: widzieć dobrodziejstwa otrzymane od Boga, widzieć jak Bóg mieszka w stworzeniach i we mnie, widzieć jak działa i pracuje dla mnie we wszystkich rzeczach stworzonych na obliczu ziemi. W końcu patrzeć, jak wszystkie dobra i dary zstępują z góry; jak moja ograniczona moc – od najwyższej i nieskończonej owej mocy z góry; i w podobny sposób sprawiedliwość, dobroć, miłość, miłosierdzie itd. tak, jak od słońca wychodzą promienie, jak ze źródła – wody itd. (Ćwiczenia duchowe nr 234-237).


o. Robert Więcek SJ


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ