XXXV. Ignacy Loyola – rycerz – jubileuszowy Rok Ignacjański

Etos rycerza jest głęboko zakorzeniony w historii ludzkości. Rycerze, dlatego, że często walczyli mieczem nazywani byli także ludźmi miecza. Rycerz i miecz, a więc walka była najważniejszym jego zadaniem, ale chodziło o walkę w dobrej sprawie (dla przykładu obrona króla, któremu ślubował wierność). Kiedy przychodziło zagrożenie rycerze stawiali do walki z wrogiem. Rycerze musieli sprawnie posługiwać się bronią, a w bitwach odznaczać się walecznością, ponieważ od ich umiejętności zależał wynik bitwy. Wiadomo były rody rycerskie, ale też można było dostać się do grona przez szczególne czyny. Rzekłbym zwykli ludzie dobrze wypełniający swą misję. Myślę, że porusza się nasze serce na myśl o tym, że ktoś jest rycerski. Dziś zanika etos rycerza, a pojawiają się postacie o supermocach.


Íñigo de Loyola rozpoczyna służbę w przybocznej gwardii księcia Nájera, Antonio Manrique de Lara, wicekróla Nawarry. Życie upływało mu na hazardowych grach oraz częstych pojedynkach, fascynowały go wojna i dworska sława. Szczególniejsze upodobanie znajdował w ćwiczeniach rycerskich, żywiąc wielkie i próżne pragnienie zdobycia sobie sławy (Autobiografia nr 1). Wzorcowymi bohaterami literackimi byli dla niego Cyd, Rycerze Okrągłego Stołu i Roland: …bardzo był rozmiłowany w czytaniu książek światowych i pełnych różnych zmyślonych historii, tak zwanych romansów rycerskich (Autobiografia nr 5).


Koniec jego rycerskiej kariery miał miejsce podczas bitwy o Pampelunę 20 maja 1521 roku. Swoim zapałem i energię przekonał towarzyszy i oficerów, aby nie poddawali twierdzy. Jednak kula z działa ugodziła go w nogę i zdruzgotała ją zupełnie. A ponieważ kula przeszła mu pomiędzy nogami, więc i druga noga była też ciężko zraniona. Pampeluna poddała się, a zwycięzcy z szacunkiem odnieśli się do rycerza i przetransportowali go do rodzinnego zamku (Autobiografia nr 1-2). Wiemy, że Íñigo jeszcze próbował powrócić do tej ziemskiej rycerskości, ale słuchał także innego Wodza, który coraz mocniej do niego przemawiał.


Kluczową medytację II tygodnia rekolekcji zatytułował następująco: Wezwanie króla doczesnego pomocne do kontemplowania życia Króla Wiecznego. Nie ma tam wystawności. Nie ma oddalenia króla od swoich ludzi. Wezwanie króla doczesnego brzmi: ten, co chciałby pójść za mną, powinien zadowolić się tym samym pożywieniem, co ja, tym samym napojem i odzieżą. Winien tak samo jak ja pracować za dnia, a czuwań po nocy, aby wreszcie stał się uczestnikiem mego zwycięstwa, jak był uczestnikiem moich trudów (Ćwiczenia duchowe nr 93.95). Oto etos rycerza Chrystusa. Wybrać i przyjąć Jezusa jako swego Pana i Wodza i upodobnić się do Niego. Stanąć pod Jego sztandarem do walki. Służyć tak, jak Syn Boży służy. Czyż nie dostrzegamy tu cech dobrego rycerza?


Stał się rycerzem Chrystusowym zdobytym przez Niego (por. Autobiografia nr 96 – doświadczenie La Storta) i zdobywającym dla Niego, a głównym orężem Ignacego nie jest miecz i ogień, ale droga miłości ujawniająca się w konkrecie: prostota i pokora życia, nauka przez cała czas ziemskiej wędrówki, nawracanie się ku Panu i ofiarowanie się Jemu we wszystkim. Często prosił o poznanie życia prawdziwego, które ukazuje najwyższy i prawdziwy Wódz Jezus Chrystus, i o łaskę, aby Go naśladować (Ćwiczenia duchowe 139).

Choć nie było mu w smak został wybrany na pierwszego Przełożonego Generalnego Towarzystwa Jezusowego, co w języku potocznym oznaczało, że został generałem Zakonu. Cóż za awans! Już wiemy, że nie bogactwo, sława i pycha, a ubóstwo, zniewagi i pokora stały się punktem odniesienia do jego bycia rycerskim.


o. Robert Więcek SJ


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ