XVII. Ignacy – mistrz właściwej miary (II) – Jubileuszowy Rok Ignacjański

W dziedzinie systemu miar i wag nie sposób nie odwołać się do fundamentalnego tekstu z Ćwiczeń duchowych (nr 23), który nomen omen zwany jest Fundamentem. Podaje Ignacy cel, dla którego człowiek został stworzony. Rysuje przed rekolektantem perspektywę obdarowania (inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony).


Dobrze wiemy, że w chrześcijaństwie najważniejsze nie jest co mamy robić (bo z reguły to dla wierzącego jest wiadome), ale jak (w jaki sposób) podejmować. Otóż na pytanie jak mamy patrzeć i korzystać z owych innych rzeczy stworzonych Ojciec Ignacy odpowiada następująco: Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu.

Tak więc właściwą miarę wyznacza cel, który mam przed oczyma. A jeśli ktoś ma niecny cel? Chrześcijanin nie bierze pod uwagę złego celu. Zasada odrzucam zło – idę za dobrem nie jest miarą. Jest wyborem wychodzącym z człowieka. Nazwałbym ją albo-albo. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że zły cel niesie w sobie realne niebezpieczeństwo złego korzystania ze środków. Tak więc inne znane etyczne postawy przychodzą na myśl, a mianowicie cel uświęca środków lub też środek nie zastępuje celu.

Jeśli coś mi jest pomocą to używam to w odpowiedniej mierze. Nie pisze Ignacy wszystko co byłoby wyciśnięciem cytryny do cna. Mówi o całej tej mierze w jakiej pomagają. Picie wody w upały jest konieczne, jednakże nie chodzi o wypicie całej dostępnej wody w jednej chwili. Nie trzeba mi zjeść wszystkiego, co postawiono przede mną na stole. Nie mogę ubrać na siebie wielu rzeczy to po co mi pełna szafa? Mam internet do dyspozycji, ale nikt nie powiedział, że trzeba siedzieć cały dzień i noc przed monitorem komputera?


Powracam, że św. Ignacy dobitnie mówi o wybieraniu między tym, co dobre-dobre albo dobre-lepsze (moralnie dobre lub też moralnie obojętne). Tam nie ma miejsca na wybieranie zła. Stąd nie czytam o niszczeniu stworzenia. Jeśli któraś z rzeczy stworzonych nie jest mi pomocą to… uwalniam się od niej.


Zauważmy, że rozważania o słusznej mierze prowadzą do doświadczenia wolności. U podstaw wolności chrześcijanina jest więc niebo (jako cel), podejmowane nie jako źródło lęku, ale pulsujące źródło siły, pociechy. Dalej, jest tam cnota umiarkowania (czyż miara nie mieści się w umiarze?), która chroni przed przesadą czyli skrajnościami. Przewija się rozważana już wcześniej modlitwa o to, by prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary (miary) … były skierowane w sposób czysty do służby i chwały jego Boskiego Majestatu (Ćwiczenia duchowe nr 46). Nie może zabraknąć i wyboru, który Założyciel Towarzystwa Jezusowego w kluczowym punkcie drogi rekolekcyjnej tak przedstawia: … chcę i pragnę i taka jest moja dobrze rozważona decyzja (Ćwiczenia duchowe nr 98). Rozważona czyli wyważona, a czy nie odnosi się to do słusznej miary?

Tak więc sobie i każdemu wolności i umiaru życzę.

o. Robert Więcek SJ

Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ