XLIII. Ignacy Loyola – zaufanie czyli bez nikogo i bez niczego – Jubileuszowy Rok Ignacjański

Pielgrzym był człowiekiem wielkiej ufności. Najważniejszą rzeczą dla niego było mieć schronienie w samym tylko Bogu (Autobiografia nr 35-36). Przykładów możemy znaleźć wiele. Kiedy powziął decyzję o pielgrzymce do Ziemi Świętej byli tacy, co ofiarowali mu swe towarzystwo, ale on chciał podróżować samotnie. Na tamte czasy nie było bezpiecznym podróżować samemu. Podaje Ignacy powody: Gdyby zaś wziął ze sobą towarzysza, to w wypadku głodu od niego oczekiwałby pomocy; a gdyby upadł, od niego spodziewałby się podpory dla podźwignięcia się. Wniosek wynika jeden, że pokładałby swą nadzieję i do niego byłby przywiązany do towarzysza drogi, a tymczasem to zaufanie i przywiązanie i nadzieję chciał mieć tylko w samym Bogu. Nie było to mówienie na pokaz – on to czuł naprawdę w swoim sercu.


Nie tylko, że bez towarzysza, ale i bez żadnego zaopatrzenia miał zamiar wsiąść na okręt. Znalazł właściciela okrętu, który złożył mu obietnicę darmowego przejazdu, ale pod tym warunkiem, że przyniesie z sobą na okręt pewną ilość sucharów jako swą żywność. To wywołało u niego wielkie skrupuły: To taka jest twoja ufność i wiara pokładana w Bogu, że on cię nie zawiedzie? Na szczęście w tym rozdarciu postanowił oddać się w ręce swego spowiednika. Otrzymał jasne wskazanie, by użebrał to, co jest konieczne i zabrał ze sobą. I tak się stało. Zanim jednak wsiadł na okręt znalazłszy przy sobie 5 albo 6 groszy blancas, które mu zostały z tego, co chodząc od drzwi do drzwi użebrał (taki był bowiem jego sposób życia), zostawił je na ławce, która się tam znajdowała blisko wybrzeża.


Czy radykalność serca nawróconego Baska wydaje się być nam przesadną? Przecież zaufanie bierze w ciemno, nie kalkuluje, nie szuka i nie stara się o zabezpieczenia (por. Autobiografia nr 40). Jeśli bowiem Bóg jest na najważniejszym miejscu to wszystkie inne sprawy, rzeczy i relacje są na swoim, sobie właściwym miejscu. I tego uczy nas Ignacy.


Znana jest jest jego maksyma: Ufaj Bogu tak, jakby całe powodzenie spraw zależało wyłącznie od Niego; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła. Przychodzi na myśl ewangeliczna przypowieść: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo» (Mk 4,26-29).


Także chodzi w zaufaniu o twarde, odważne i pokorne stąpanie po ziemi z głową w chmurach, o ducha trzeźwego myślenia. Moglibyśmy to ująć w prostej formule: złóż ręce i zakasuj rękawy. Bo ufność złożona w Bogu i Bogu to nie deklaracje słowne, a odczuwanie w swoim sercu, że codzienność jest Jego darem, że skoro Ojciec troszczy się o lilie i wróble, to o ileż bardziej zatroszczy się o swoje dzieci, to powtarzanie Modlitwy Pańskiej będącej wyrazem ufności, aktem wyznania. To w końcu życie codziennością i tym, co mam pod ręką od Niego.


Przyjdzie czas, że Ojciec Ignacy zaprosi kilku towarzyszy do tego, by odprawili Ćwiczenia duchowe. To zaś doświadczenie złączyło się w Chrystusie i… tak powstało Towarzystwo Jezusowe, które z założenia całą swoją ufność pokłada w Bogu. Bo najważniejszą rzeczą dla niego było mieć schronienie w samym tylko Bogu (Autobiografia nr 35).


Proszę dla siebie, każdego jezuity i każdego człeka o takie realne i modlitewne zaufanie.


o. Robert Więcek SJ


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ