Wyrok na siebie samego – kazanie pasyjne 3/2022

Staję w obecności Pana.

Wyobrażę sobie, że owa niesprawiedliwość dzieje się na moich oczach i nic nie mogę zrobić. Zobaczę te oczy żądne mordu na Jezusie, oczy zaślepione nienawiścią. Pan odpowiada milczeniem, które jest miłosierdziem.

W tej modlitwie proszę o łaskę wierności składania świadectwa.


Tekst ewangelii: Mk 14,53-65


A Jezusa zaprowadzili do najwyższego kapłana, u którego zebrali się wszyscy arcykapłani, starsi i uczeni w Piśmie. (…) Tymczasem arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić, lecz nie znaleźli. Wielu wprawdzie zeznawało fałszywie przeciwko Niemu, ale świadectwa te nie były zgodne. A niektórzy wystąpili i zeznali fałszywie przeciw Niemu: “Myśmy słyszeli, jak On mówił: “Ja zburzę ten przybytek uczyniony ludzką ręką i w ciągu trzech dni zbuduję inny, nie ręką ludzką uczyniony””. Lecz i w tym ich świadectwo nie było zgodne. Wtedy najwyższy kapłan wystąpił na środek i zapytał Jezusa: “Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciw Tobie?” Lecz On milczał i nic nie odpowiedział. Najwyższy kapłan zapytał Go ponownie: “Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?” Jezus odpowiedział: “Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi”. Wówczas najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: “Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Słyszeliście bluźnierstwo. Cóż wam się zdaje?” Oni zaś wszyscy wydali wyrok, że winien jest śmierci. I niektórzy zaczęli pluć na Niego; zakrywali Mu twarz, policzkowali Go i mówili: “Prorokuj!” Także słudzy bili Go pięściami po twarzy.


  1. Prywatne spotkanie. Załatwianie interesów pod ladą, za plecami, między sobą, by nikt się nie dowiedział. Próbuje się zamieść pod dywan. Tak zrobić, by niewielu się dowiedziało. Stąd nie ma oficjalnego spotkania (zresztą noc na to nie pozwalała) – Jezusa zaprowadzona do najwyższego kapłana, u którego zebrali się wszyscy arcykapłani, starsi i uczeni w Piśmie. Wedle prawa było to nielegalne zgromadzenie. Tak to wygląda gdy ktoś chce swoje interesy załatwiać kosztem innych ludzi. Ci wszyscy czuli się zagrożeni osobą i dziełem Mistrza z Nazaretu. Poczuli, że ktoś depcze im po piętach, że zbyt wiele pyta. Zagrożenie więc należy po zlokalizowaniu usunąć, bo spędza sen z powiek.
  2. Ewangelista podaje, że usilnie szukali świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. Obsesja? Niedawno jeszcze mówiło się w naszym kraju: dajcie mi człowieka, a ja znajdę paragraf. Wtedy z igły robi się widły. Tyle z tym, że pierwszy strach pada na oskarżycieli. Nie chcą podjąć trudu rozeznawania, budowania na faktach. Chcą załatwić od ręki. Zabić i będzie spokój. Zgładzić z powierzchni ziemi i nie będzie problemu. Zamieść pod dywan!
  3. Pojawia się problem, albowiem mimo usilnych starań nie znaleźli paragrafu. A dzieje się tak nawet jeśli wielu zeznawało fałszywie przeciwko Niemu. Nie ma w tym spójności. Czyż oskarżyciele tego nie widzieli? Wszyscy grali. Udawali, że wszystko jest w porządku. Idziemy w zaparte. Tak długo szukać będziemy, aż znajdziemy. Wtedy pojawiła się dla nich okazja, albowiem niektórzy wystąpili i zeznali fałszywie przeciw Niemu: Myśmy słyszeli, jak On mówił: Ja zburzę ten przybytek uczyniony ludzką ręką i w ciągu trzech dni zbuduję inny, nie ręką ludzką uczyniony. Jednakże i tutaj świadectwo ich nie było zgodne. Sytuacja wymykała się spod kontroli.
  4. Jednak ciemność nocy i działanie wbrew prawu zaślepia jeszcze bardziej. Zadziałał sam najwyższy kapłan. Staje na środku, by był dobrze widoczny przez wszystkich i zwraca się do Jezusa. Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciw Tobie? A co miał odpowiedzieć skoro świadectwa były fałszywe i najwyższy kapłan o tym wiedział. Niezgodność i niespójność winna poprowadzić w kierunku dokładnego wypytywania świadków, co mogłoby doprowadzić do załamania się całkowitego linii oskarżenia. Nie zrobili tego. Nie uczynił tego i Jezus, bo prowadziłoby to do śmierci fałszywych świadków. Dlatego milczał i nic nie odpowiedział. To był akt miłosierdzia, a także akt zaproszenie do przemyślenia.
  5. W końcu najwyższy kapłan zadaje „ostateczne” uderzenie. Zna odpowiedź. Wie jak odpowie Jezus. Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego? Czy mógł milczeć? Nie. Jezus nie wstydzi się swego Ojca. Kocha Go. Przyszedł, aby wypełnić Jego wolę i nigdy w czasie ziemskiej wędrówki nie wyparł się Ojca. Pada odpowiedź, która jak się domyślamy będzie wyrokiem śmierci. Pan Jezus jakby sam na siebie wystawił wyrok. Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi. Na nic się zdadzą teatralne gesty rozdzierania szaty najwyższego kapłana. To nie on. To Jezus podjął decyzję. Wypełnić wolę Ojca. W Ogrójcu widział jaki jest sposób realizacji i podjął trud męki i śmierci, by wybawić lud. Jezus jest suwerenny. To wolna, dobrowolna decyzja podjęta w zjednoczeniu z Ojcem.
  6. Najwyższy kapłan rzekł: Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Nie potrzebowali ich. Jeszcze nie pojmali Jezusa, a już wydali na Niego wyrok śmierci, a teraz chcieli pod płaszczykiem praworządności (naginając prawo ze wszystkich stron) to usankcjonować. A więc pada słyszeliście bluźnierstwo? Cóż wam się zdaje? Wiadomo, że teraz wszyscy uczestnicy tego zgromadzenia w świetle prawa wydają wyrok, że winien jest śmierci. Uff. Udało się. Teraz to już możemy robić, co nam się żywnie podoba. Jest nikim. Nie zagraża nam. Co się dzieje? I niektórzy zaczęli pluć na Niego; zakrywali Mu twarz, policzkowali Go i mówili: “Prorokuj!” Także słudzy bili Go pięściami po twarzy.


Na koniec porozmawiam z Panem Jezusem o Jego miłosiernym milczeniu.


o. Robert Więcek SJ

Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ