Ślepo ku przepaści – Łukaszowe pięciominutówki na piątek 29 października 2021

Tekst ewangelii: Łk 14,1-6

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę. Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie? Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił. A do nich rzekł: Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu? I nie mogli mu na to odpowiedzieć.


Zatrucie organizmu


Zatrucie organizmu polega na tym, że coś niewłaściwego dostało się do niego i niszczy go. Dopóki nie zlokalizuje się i nie usunie trucizny to cały czas grozi człowiekowi śmierć. Czyż taką formą zatrucia serca nie jest postawa faryzeuszy względem Pana Jezusa? Coś sobie ubzdurali, a teraz szukają potwierdzenia.

Trucizna zazdrości z kroplami wściekłości zaślepiła ich. Wszak wiemy dobrze, że dla trucizny nie potrzeba hektolitrów, by zabić. Niekiedy wręcz śladowe ilości mogą spowodować śmierć. Są zaślepieni, bo trucizna, którą wpuścili do serca przede wszystkim uderza w zmysły. Patrzą, a nie widzą. Słuchają, a nie słyszą. Dotykają, a nie czują. Trzymają, a wszystko im z rąk wylatuje. Poruszają stopami idąc donikąd. To nie jest trucizna paraliżująca. Pozwala iść, ale w niewłaściwym kierunku.

Tak więc przychodzi Pan Jezus, aby spożyć posiłek, bo zapewne został zaproszony. Jest to posiłek świąteczny. Trzeba byłoby się radować, wszak szabat miał ku Bogu kierować i na Nim się koncentrować. Tymczasem oni Go śledzili. Na czym się skupili? Nie na Wszechmocnym, a na swoim wyobrażeniu jak wszystko ma wyglądać. Chcieli, by Pan się im podporządkował i tańczył tak jak oni zagrają.


Proste pytanie o wiarę


Święto szabatu nie wyklucza nikogo – wszak przepisy dotyczyły wszystkich. Tak więc to nie przypadek, że zjawił się przed Jezusem pewien człowiek chory na wodną puchlinę. Nie można było go nie widzieć. Prawdopodobnie zniekształcone ciało było zauważalne aż nadto. Czasownik zjawił się mówi, że przechodził tamtędy. Szedł swoją drogą. Wiódł swoje życie. Nikomu nie wadził niosąc trud swej, jakże uciążliwej choroby.

Pan Jezus widząc biedę ludzką zwraca się do uczonych w Prawie i faryzeuszów, do tych, co śledzili Go z prostym pytaniem: Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie? Pytanie retoryczne? Raczej nie. Wymaga konkretnej odpowiedzi: tak albo nie. Co myślicie? Co sądzicie patrząc na tego chorego człowieka? Nie pyta co ważniejsze, ale o łaskę uzdrowienia. Tak więc, czy działanie Boga mamy ograniczyć do jakiegoś określonego czasu i miejsca? Przecież On jest wszechmocny. Nie wiążą Go granice czasu i przestrzeni.

Pytanie, którego się nie spodziewali, a które pokazało im, że Pan Jezus wie po co przyszli. Jakaż delikatność Syna Bożego! Nie oskarża. Nie naśmiewa się. Zadaje proste pytanie. To jest pytanie o wiarę. W jakiego Boga wierzycie? Boga prawdziwego i żywego czy też Boga na swój obraz i podobieństwo, którego stworzyliście dla własnych potrzeb? Odpowiedź na to pytanie to wyznanie wiary.


Wbrew faktom


Trucizna mocno weszła w krwiobieg. Nie odpowiadają, a uparcie milczą. Nie chcą złożyć wyznania wiary. Nie chcą przyznać się do błędu, a przecież to jest pierwszym krokiem do wyjścia z niego. Pan Jezus stawia ich przed faktami: … dotknął go, uzdrowił i odprawił. Może fakty do nich przemówią. Wiedzą dobrze, że jeśli ktoś nie jest od Boga nie może takowych cudów dokonywać. Nie są zmuszeni do niczego! Są zaproszeni do patrzenia i słuchania. Wnioski sami mają wysnuć.

Być może byli oburzeni, że w szabat uzdrawia, być może chcieli zaatakować, ale Pan Jezus im nie pozwala. Nie chce, by się pogrążali w otchłani śmierci, w oparach trujących podszeptów szatana. Mówi do nich o faktach, które są codziennością ich życia. Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu? Nikt się tymże faktom nie dziwi i nie widzi w nich złamania spoczynku szabatu, o który oskarżali Jezusa.

I znów, nie wytyka im głupoty czy ślepoty (choć widać ją jak na otwartej dłoni). W tym pytaniu retorycznym daje im szansę na zastanowienie, zaprasza do integracji serca i umysłu, do przykładania takiej samej miary do siebie i do innych. Dlatego nie mogli mu na to odpowiedzieć. Bo odpowiedź jest prosta, tak jak i pytanie. Tyle, by przenieść ją także do życia innych.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ