Serce, głowa i zmysły – Markowe pięciominutówki na sobotę 22 stycznia 2022

Tekst ewangelii: Mk 3,20-21

Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów.


Zmysły Boże


Istotnie, potrzeba odejścia od zmysłów, by wejść na drogę wiary! Nie mówię o zniszczeniu zmysłów, które są nam potrzebne i mają swoje ważne miejsce w życiu ludzkim. Jednak w wierze zmysły zawodzą. W wierze potrzeba serca i rozumu oświeconego łaską Bożą, potrzeba woli zakorzenionej w Bożej wolności. I to najbardziej przeszkadza gdy spotykamy gorliwych wierzących. Coraz częściej słyszy się przesadzają i w dalszych etapach dewoci, pobożnisie. Przecież widzimy wymowne pukanie się w głowę!

Wierzący posiada zmysły (jak każdy człowiek) tyle, że są one wyostrzone Bożym miłosierdziem. Widzi oczyma Boga, a Boże spojrzenie jest w większości przypadków inne niż ludzkie. Dla przykładu, jak dobrze, że Bóg inaczej spogląda na rzeczywistość naszego grzechu. Słyszy o wiele więcej będąc otwartym na nieskończoność. Nie, nie myli się w ilości dźwięków. Ktoś, kto jest blisko Boga rozpoznaje Jego głos gdziekolwiek będzie i w jakichkolwiek okolicznościach się znajduje. Uczy się od Boga dotyku, który przynosi ukojenie, uzdrowienie, pocieszenie. Wyrabia sobie smak i nie idzie na pierwszym miejscu o smak podniebienia. To smak serca, z którego wypływa smakowanie, sycenie się spokojne i codzienne Jego obecnością. Powonienie też jest przemienione. Wyczuwa Jego miłość miłosierną. Nazywa ją po imieniu i się nią raduje.

Tak trudno niekiedy zgodzić się na zmysły Boże z jednej strony, a z drugiej tak łatwo pójść za ludzkimi zmysłami. Nasuwa się proste przysłowie: nie wszystko co się świeci jest złotem!


Pomieszało się w głowie


Odejście od zmysłów charakteryzuje się w świecie ludzkim zaburzeniami różnego rodzaju. Przede wszystkim burzenie ustalonego schematu. Jeśli bowiem ktoś nie zachowuje się tak, jak ustalono to jednym z argumentów skreślających go jest to, że pomieszało mu się w głowie. A stąd dosyć krótka droga do tego, by takiego delikwenta ubezwłasnowolnić.

Tak więc w ostatecznym rozrachunku mówi się o głowie. Wniosek nasuwa się prosty – gdy serce nie bije zgodnie z rytmem Bożym wtedy coś zaczyna się dziać w głowie i to raczej nie jest dobre dzianie się! Zakotłuje się w głowie jeśli dostanie zbyt wielką ilość danych. Gdy nie potrafi ich „przerobić” i uporządkować to głowa fiksuje. Tak więc odejść od zmysłów oznacza pomieszanie w głowie.

Tak więc jeśli głowa (rozum) staje się najważniejsza wtedy chodzimy po kruchym lodzie! Albowiem sama głowa bez połączenia z sercem (w ujęciu biblijnym jest to centrum osoby) nie uporządkuje i wtedy będzie można mówić o odejściu od zmysłów, bo one stracą orientację i nie będą umiały funkcjonować.


Zachować równowagę


Woda sodowa nie uderzyła do głowy Pana Jezusa! Czynił to, co Ojciec chciał. Wypełniał Jego wolę. Szedł tam, gdzie został posłany na to, co miał wykonać. Stawał się sławny, ale nie gonił za sławą. Tłum się zbierał, ale nie chciał być bożyszczem tłumów. Dlatego zachował równowagę czyli nie stracił rozumu, nie odszedł od zmysłów.

Ewangelista zauważył, że tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Nie trzeba bowiem za każdym razem zapokajać zmysły kiedy wołają o „pokarm”. Chrześcijanin nie je byle czego, nie pije byle czego, nie dotyka wszystkiego. Uczymy się od Boga na przykładzie Świętych dróg, które prowadzą do domu. Wpatrujemy się w naszego Pana Jezusa Chrystusa i… pragniemy całymi sobą upodobnić się do Niego. Jedną z konsekwencji tego jest fakt, że znajdą się bliscy, którzy przychodzić będą, by nas powstrzymać. Będą wybierać się czyli dokonywać wyborów, by zatrzymać nasze opowiedzenie się za Jezusem, by powstrzymać konsekwencje tej decyzji. I nie cofną się przed niczym, łącznie z tym, że powiedzą: Odszedł (odeszli) od zmysłów.

Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony! Kto wiernie trwa przy Bogu ten promienieje Jego obecnością, a to sprawia, że woń Chrystusowa rozchodzi się wokół niego. Dobrze zaś wiemy, że woni nie da się zatrzymać! Ona przenika głęboko i znajduje każdą, najmniejszą szczelinę, by się przedostać. Jaką woń roznoszę wokół mnie?! Oto jest pytanie o zmysły.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ