Rozmiar i miara – wielkopostne pięciominutówki na poniedziałek 6 marca 2023

Tekst ewangelii: Łk 6, 36-38

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”.


Konkretne wytyczne


Kiedy perspektywy są zbyt ogólne to pozostają na poziomie abstrakcji czy też życzeniowej. Gdy zaś zbyt szczegółowe to wtedy zamieniają się w drobiazgowość, która nie widzi całości. Chodzi o zachowanie równowagi. Dlatego do konkretnych wytycznych, które znajdujemy w Biblii odnoszą się słowa z Janowej ewangelii (J 6, 63c. 68c):
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem. Ty masz słowa życia wiecznego.

Widać to jakże obrazowo w wyprawie wysokogórskiej. Jest określony cel – szczyt do zdobycia i choć wydaje się być niezwykle odległy, bo wysokość ogromna to poprzez cały ciąg konkretnych wytycznych rozpisanych w czasie okazuje się, że krok po kroku nadchodzi moment, w którym staniemy na tymże szczycie.

Czy pójdzie jak z płatka? Sprawnie i bez kłopotów. Być może w niektórych sytuacjach tak, jednakże w większości podczas „wspinaczki” pojawiają się nieprzewidziane (bo do końca nie da się przewidzieć wszystkiego!) trudności (czy to „przepaście” do przejścia czy „skały” do obejścia).


Jaki cel taka miara i rozmiar


Jednakże punktem odniesienia do wszystkiego jest cel, obrany i ku któremu zmierzamy. On naprawę tak wiele wymierza – (na)daje wymiary i także często rozmiary. Jaki dostajemy dziś wymiar-rozmiar? Ogromny, ogromniasty, nie-do-pojęcia i niestety często myślimy, że nie-do-podjęcia: Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.

Jakże to tak? To się przecież nie da. Tego nie da się osiągnąć. To przerasta nasze siły i możliwości. Ile takich „litanijnych” wezwań ciśnie się samo na usta?! I nie są to litanie wypowiadane z wiarą do Boga czy Matki Najświętszej czy Wszystkich Świętych. Pojawia się więc zapytanie: Skoro wezwanie Pana, byśmy byli podobni do Ojca, z którego wszyscy jesteśmy budzi w nas tyle zastrzeżeń, wydobywa na światło dzienne tyle przeszkód to w jakiego Ojca my wierzymy? Czy istotnie to jest nasz Bóg? Ten, który nas stworzył i stworzył cały świat dla nas? Ten, który, gdy trzeba było wydał swojego Syna Jednorodzonego?

Może bardziej „tyran”, który dręczy niewolników? Despota bawiący się swymi podwładnymi wkładając im na barki ciężary nie do uniesienia i radujący się słysząc trzaski pękających kręgosłupów? A może wychodzi nasze lenistwo, by podjąć drogę zmiany tzn. nawrócenia, co oznacza zwrócenia się ku Ojcu i rozpoczęcia solidnego upodabniania się do Niego?


Bóg daje na miarę


Bóg daje na miarę i wedle możliwości każdego. W tej perspektywie posłuchajmy raz jeszcze konkretnych wskazań z rozważanej ewangelii. Zastanówmy się także nad „dodatkiem” podanym przy każdym wezwaniu na „nie” i na „tak” – i to od tego zacznijmy.

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Czy chciałbym być sądzony? Czy chciałbym stanąć przed takim samym sądem jakim ja sam sądzę? Ile to razy pada z mych ust sądzę to… sądzę tamto… jestem przekonany, że dobrze czyli po Bożemu to czynię? Jak będę sądził, tak będę sądzony. Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Czy chciałbym zostać potępiony? Tzn. skazany na… potępienie jest skazaniem, wyrokiem. Wydając wyrok wydaję go na samego siebie. Znamy siebie i wiemy, że mamy wiele za paznokciami i gdyby przyszło co do czego to raczej nie chcielibyśmy, by światło dzienne ujrzały nasze życiowe wydarzenia. Lubujemy się zaś (świat nas do tego popycha) w wywlekaniu spraw innych. Dotknięci jesteśmy, a więc wychodzi z naszych ust inna „litania” – ta od „księgi rodzaju do apokalipsy”, litania żali, zranień, żalów. Płynie strugą nieprzerwaną strumień oskarżeń, osądów i wyroków. Tymczasem odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone, bo zapewne, gdzieś, w innym miejscu kuli ziemskiej, z ust i serca kogoś innego wylewa się rzeka żali w związku z moją osobą.

Chcielibyśmy tak wiele dla siebie zatrzymać – ścisnąć w garści (czyli zacisnąć pięść), a Pan Jezus zachęca: Dawajcie, a będzie wam dane. Ile dasz, tyle masz. Choć w przypadku Bożej ekonomii chodzi o „(po)dzielenie się”. Gdy w nią wejdziemy to odkryjemy, że Bóg daje wedle miary dobrej, ubitej, utrzęsionej i wypełnionej ponad brzegi. Gdzie to się dokonuje? Nie w kasach pancernych, nie na kontach bankowych, ale wsypuje w zanadrza wasze czyli do serca i w sercu. Gdzie skarb twój, tam i serce twoje… istotnie odmierzą nam bowiem taką miarą, jaką my mierzymy.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ