Równowaga na modlitwie – medytacja biblijna na święto Szymona i Judy Tadeusza – 28 października 2022

Tekst ewangelii: Łk 6, 12-19

W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą. Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia. A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.


Wychodzić w nocy


Cały czas dociera przypominanie o wychodzeniu na modlitwę. Z codziennością i w codzienności i – w tym samym czasie – w oddaleniu się od niej. To ma być określony ruch. Nie na zasadzie jak mi się zachce, jak będę miał ochotę, ale ustalone, zaplanowane, także utęsknione, nawet jeśli krótkie spotkanie.

Zapewne oczy robią się duże z wrażenia, że całą noc spędził na modlitwie do Boga. Niewielu pisze się na tego rodzaju „wspinaczki” i uważa, że nie ma szans na tego rodzaju manewry. Inni to tak. Ci inni to raczej nie mają wszystkiego poukładanego. Jednakże ci, co to nie mają możliwości, to jednak potrafią do późna w nocy siedzieć i zajmować się wszystkim tylko nie chwilą spotkania z Panem. To pewna rzeczywistość, wobec której nie ma co marudzić, wypierać się czy przerzucać na innych.

Wartym zastanowienia jest fakt całej nocy, bo ta nie tylko nosi znamiona pory, ale także wpisuje się w doświadczenie nocy i to jak mistycy opisują nocy ciemnej. Wszak gdy trwoga to do Boga. I to najlepsza opcja do podjęcia. Tyle, że trzeba wiary, która przekłada się na konkretne postawy.


Ważkość modlitw a wola Ojca


Kiedy stajemy przed ważnymi, a więc i ważkimi decyzjami tym bardziej należy przypilnować wymiaru duchowego spotkania z Panem. Po prostu trzeba się modlić wytrwale w intencji tychże wyborów, które stoją przede mną. To modlitwa (jej owoce) uzdalniają mnie do podejmowania właściwych kroków. To na niej rozeznawać mogę co, jak i kiedy dokonać, a czego zaniechać.

Jeśli to jest pobieżne, chwilowe, skokowe to takie też będą moje decyzje! Bo nie sięgną głębi (być może o wiele szybciej sięgną dna), bo nie dotkną istoty (a po powierzchni ślizgać się będą).

Perspektywą tychże wyborów jest Ojciec niebieski i wypełnianie Jego woli. Czy w tym kluczu patrzenia nie będzie łatwiejszym przyjęcie faktu, że jednym z wybranych (to słowo od wyboru pochodzi) jest ten, który Go zdradzi? Bóg widzi całą drogę, ja tylko jej etap. By uczyć się tego całościowego Bożego spojrzenia to trzeba się go uczyć nieustannie. Nie ma innej przestrzeni i czasu jak modlitwa, by to czynić, by w tym się doskonalić i tym się sycić. Wszak misją Pana (a więc i każdego Jego naśladowcy) jest pełnić wolę Ojca.


Z góry na równinę – ku równowadze


W końcu modlitwa to nie jest bełkot. Konkretna, szczera, pełna zawierzenia i miłości rozmowa, która nazywa rzeczy po imieniu, która podchodzi imiennie do rzeczywistości. Dziś słyszymy imiona Dwunastu, których nazwał apostołami. Nie ktoś, nie jakiś, nie ej, ty…, a konkret człowieka, twarzy, z imienia i w historii osadzonego. Tego uczy nas modlitwa! Zakorzenienia w Bożym tu i teraz, Bożym, bo przenikniętym Jego obecnością.

A potem następuje zejście z góry, jak to napisał Łukasz: zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Modlitwa równa nie do szeregu, a wprowadza równowagę. Przy budowie domu na skale (lub piasku) wzmiankowana jest oczywistość, że przyjdzie burza, że wody uderzą, że wiatr dąć będzie silnie, ale, że nic domu na skale nie zniszczy, bo jest w równowadze.

Fundamentalną równowagą jest modlitwa czyli przychodzenie do Pana, aby Go słuchać. Z tego przychodzi drugi element, a mianowicie doznać uzdrowienia ze swych chorób, także uwolnienia z dręczeń duchów nieczystych. W kolejności podanej. Człowieka modlitwy każdy chce dotknąć, bo widać w jego oczach i życiu Bożą moc, która uzdrawia tych, którzy znajdą się w jej zasięgu.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ