Okazać się bliźnim – Łukaszowe pięciominutówki na 4 października 2021

Tekst ewangelii: Łk 10, 25-37

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: “Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Jezus mu odpowiedział: “Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?” On rzekł: “Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”. Jezus rzekł do niego: “Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył”. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: “A kto jest moim bliźnim?” Jezus, nawiązując do tego, rzekł: “Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?” On odpowiedział: “Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: “Idź i ty czyń podobnie!”


W drodze


Do życie wiecznego zbliżamy się drogę czyniąc. Nie stojąc, a idąc. Wiadomo, od czasu do czasu trzeba się nam zatrzymać, odpocząć, zobaczyć punkt, w którym się znajdujemy. Jednak z natury jesteśmy homo viator, tym, którzy są w drodze. Jest to droga powrotu do domu. Gdzie? Dokąd? Myślę, że właściwsze i prostsze jest pytanie tego uczonego w Prawie: co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Co mam czynić, aby osiągnąć szczyt górski?

I większość wie, choć tylko nielicznie będą się tam wdrapywać. Każdy z nas ma ten szczyt, który nazywa się życie wieczne. I każdy zmierza do niego swoją własną drogą. Czasami wystawiamy Pana Boga na próbę cierpliwości, bo ciągle sami chcemy i po swojemu. Już niejednokrotnie przekonaliśmy się, że na manowce samych siebie poprowadziliśmy. Dzieje się tak np. gdy pasterz zamiast paść owce pasie siebie samego.

To, co słyszymy jest fenomenalnie proste. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Kochaj i to wystarczy! Przynajmniej na pierwszy rzut oka jest sprawa jasna. Pamiętaj, żeś z Miłości. Jednakże istnieje niebezpieczeństwo odcięcia się od źródła, a więc bez Miłości nie ma miłowania. Bez łączności z Miłością (Bóg) możliwość miłowania (człowiek) pozostaje tylko możliwością.


Czyń miłość


Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył. Wow. Przecież to odpowiedź na pytanie ludzkości o szczęście wieczne. Kochaj, a żyć będziesz. Pada czasownik czynić, a nie tylko gadaj o miłowaniu. Czynić to także stwarzać, budować, planować, przewidywać, wykonywać. Nie o pracoholizm chodzi, o chore przepracowywanie się, superaktywność, ewangelię sukcesu – ciągi wydarzeń. Tylko ten, kto kocha naprawdę żyje. Kto wciela miłość w życie sprawia, że życie jest prawdziwe.

Zauważmy, iż faryzeusz pyta tylko o jeden wymiar, a mianowicie o miłość bliźniego. Wie, że ma kochać drugiego człowieka. W tle rozbrzmiewa: czy każdego bliźniego? Bóg jest jeden, a więc miłuję tego jednego i jedynego Boga. Ja jestem jeden, a więc mam kochać siebie samego. A bliźni? Przecież nie jest jeden.

Przychodzi chwila wysłuchania wydarzenia opowiedzianego przez Pana Jezusa. To wydarzenie, event. Jakże bolesne. W centrum znajduje się człowiek, który wpadł w ręce ludzi-zbójców. Na ile ci ostatni są ludźmi to nie wiemy, bo nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Co też człowiek człowiekowi uczynić może?!


Ja bliźnim


Ilu takowych poranionych, na wpół umarłych leży na naszych drogach? Powraca element drogę czyniąc, w drodze. Tak. Tutaj są bliźni, których mamy kochać. Tutaj my jesteśmy dla innych, by nas kochali. Człowiek dla człowieka jest szansą! Okazją do miłowania! Ja jestem szansą. Bo tak naprawdę nie chodzi w pierwszym rzędzie o tego, który leży na wpół umarły. Ja jestem w centrum! Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?

Okazać się bliźnim… to moja decyzja. Może iść, zobaczyć i przejść obok. Ten leżący tego nie uczyni. Tylko ten, kto przechodzi może być bliźnim. Tak więc jeśli ja nie będę bliźnim to drugi nie będzie nim. Okazać się bliźnim w drodze, pośród swojej codzienności, nawet jeśli trzeba odłożyć swoje sprawy i ponieść straty. Bliźnim jest ten, kto okazuje drugiemu, potrzebującemu miłosierdzie. Idź i ty czyń podobnie!


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ