Nie zostawię was sierotami – wielkanocne pięciominutówki na piątek 13 maja 2022

Tekst ewangelii: J 14,1-6

Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę. Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.


Trwoga i wiara


Znamy dobrze powiedzenie jak trwoga to do Boga. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wyraża ono coś normalnego. Powtarza się, że cały czas mamy być-przy-Bogu, że to może być forma wykorzystywania Boga, bo jak źle to wtedy o Nim przypominamy sobie. Otóż, trwoga należy do podstawowych doświadczeń człowieczych. Boimy się. Lęk w wymiarze duchowym ma wiele źródeł. I tak troska, którą nosimy w sercu (czy to o siebie czy o innych) staje się niekiedy trwogą. Nie zabijajmy tego przeżycia.

Pan Jezus zwraca się do nas: Niech się nie trwoży serce wasze. Umysł bowiem trwoży się z wołaniem olaboga… Ciemno wszędzie. Głucho wszędzie. Co to będzie? Trwoga nie może być wyznacznikiem naszego patrzenia na rzeczywistość, nawet najbardziej przytłaczającą. Nasuwa się jakoby sama, automatycznie, jednak nie jest to coś naturalnego. Trwoga tak naprawdę koncentruje nas na samych sobie. Jest wyrazem braku samowystarczalności, braku obejmowania wszystkiego, braku kontroli.

Trzeba nam rozważyć w sercu gest objęcia kogoś ramionami. Gdy ten się trwoży to znalezienie się w ramionach drugiego jest doświadczeniem pokoju, ochrony, bezpieczeństwa. Dlatego też Pan Jezus zapraszając nas do tego, byśmy nie poddawali się trwodze od razu „popycha” nas w ramiona Ojca. Mówi bowiem o wierze, a ta jest relacją z Bogiem, jest odpowiedzią na przychodzącego Boga, który jest ponad wszystkim. Wierzycie w Boga? Jeśli tak to nie trwóżcie się!


Jak wielkie oczy?


Strach ma bowiem wielkie oczy. Potrafi zdeformować spojrzenie, myślenie i decydowanie. Jeśli powiemy o prze-formatowaniu to dużo się nie pomylimy. Chodzi o ponowne sformatowanie tyle z tym, że niekoniecznie ma to być powrót do tego, co było pierwotne. Trwoga, które jest poddajemy jest wirusem, który infekuje nas i nasze podejście. Jesteśmy wolnymi (tylko w Bogu!), a trwoga, która dominuje i rządzi czyni nas niewolnikami.

Tak więc punktem odniesienia do podchodzenia do trwogi jest wołanie Jezusa: … we Mnie wierzcie. Pan Jezus daje nam właściwe spojrzenie. To jest spojrzenie wiary. Nie oznacza, że nie będzie w nas lęków. Będą, tyle, że nie będą nami rządzić. Podejmowanie ich, jeden po drugim uczy nas rozwiązywania problemów. Niekiedy strach jest irracjonalny. Innym razem ma konkretne podłoże. Znając je jestem w stanie zapanować nad nim. Jeśli się jemu poddam to wtedy przechodzi w stan chorobowy (dla przykładu psychozy wszelkiego rodzaju).

Z kontekstu słów Syna Bożego warto dostrzec najbardziej powszechną (i raczej najbardziej skrywaną) obawę człowieczego serca, a mianowicie co po śmierci. Nie zadawanie sobie tego pytania w publicznej przestrzeni nie oznacza, że go nie nosimy w sobie, a ono żłobi w nas głębokie bruzdy. Nie podjęcie nie daje pewności, że nie trzeba będzie się z nim skonfrontować, a dojdzie do tego na sto procent.


Jest miejsce


Bóg wie, że to w nas pracuje! I chce, byśmy nie poddali się tej trwodze, że nic tam nie ma lub że skończymy w piekle. To dwie podstawowe pokusy ojca kłamstwa, który sieje strach i trwogę dookoła (to jego podstawowe narzędzie atakowania ludzi i trzymania ich w niewoli). Zachęcając, by nasze serca się nie trwożyły natychmiast daje nam odpowiedź na nasz egzystencjalny (niewypowiedziany) lęk: W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. One są przygotowane dla nas! Mamy swoje miejsce, jedyne i niepowtarzalne. Trwoga burzy tę wiarę!

Przecież to Jezus przygotował nam miejsce. Uczynił wszystko, byśmy je osiągnęli, byśmy znaleźli się tam, gdzie jesteśmy oczekiwani. Oddał życie swoje, abyśmy uwierzyli, że to jest rzeczywistość, a nie tylko pobożne życzenie (lub też opium dla ludu). Zaiste, powracając do początkowego zwrotu, trzeba, należy, koniecznością jest jak trwoga to do Boga się zwrócić.

Syn jest drogą owego zwrotu. Nie ma innej. Znając Syna znamy drogę. Co więcej, znamy także prawdę, a to właśnie ona nas wyzwala czyli przestajemy być niewolnikami strachu. Wstępując na tę drogę zmierzamy krok po kroku do życia. I powtarzam z całą mocą: Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przez Syna. On zwyciężył lęk! Pokonał śmierć, której najbardziej się boimy. Usunął grzech, by ten nam nie motał w głowie i sercu, by serce się nie trwożyło.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ