Nie tułacze, a pielgrzymi – kwestia opuszczenia – wielkanocne pięciominutówki na sobotę 15 maja 2021

Tekst ewangelii: J 16, 23b-28

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię wam, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca”.

Syndrom opuszczenia

Moglibyśmy stwierdzić – nie robiąc żadnych badań czy ankiet – że jednym z najbardziej obecnych lęków pośród ludzi to ten związany z doświadczeniem opuszczenia (porzucenia, odrzucenia). Takie doświadczenie potrafi do głębi zranić człowieka i pozostaje raną na długie lata. Dlatego też robimy wszystko, byśmy nie stali się uczestnikami czegoś takiego. I mamy nadzieję, by nie stać się sprawcami.
Jednakże warto rozważyć cóż oznacza owo opuszczenie? Z reguły traktowane jest w kategoriach absolutnych tzn. na zawsze. Są sporadyczne przypadki, że tak się dzieje. Jednakże większość „tragedii”, które przeżywamy z powodu – wedle naszego mniemania – bycia-porzuconym do końca i w całej pełni takim byciem wcale nie jest. Cóż bowiem dzieje się, gdy matka na siłę trzyma swoje dorosłe dziecko w domu? Czyż brak pozwolenia na opuszczenie nie niesie w sobie niebezpieczeństwa zniewolenia (stania się niewolnikiem) czy też toksyczności relacji?
Opuszczamy miejsca zamieszkania, jednakże w wielu wypadkach tylko fizycznie, bo serce (pamięć) pamięta i do dobrych miejsc wraca się nie tylko materialnie, ale duchowo. Opuszcza syn ojca i matkę, by połączyć się z kobietą (żoną) i nie oznacza to, że zapomina o rodzicach i domu rodzinnym. Mąż wychodzi z domu do pracy – to też forma opuszczenia – jednakże żona nie rozpacza, bo wie, że nastąpi powrót.

Opuszczeni przez Boga?

By dobrze pojąć kwestię opuszczenia w naszej wierze należy wziąć pod rozwagę słowa dzisiejszej ewangelii: Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca. Otóż, nasza ziemska wędrówka w swej istocie jest powrotem. Skoro powrotem to trzeba do czegoś wrócić coś opuszczając. Zostawić (opuścić, porzucić) ziemię, by dojść (powrócić) do nieba.
Nasze przyjście na świat jest pewnym etapem i to przejściowym. Trudem jest dla przykładu odchodzenie kogoś, kogo się znało i kochało wiele lat. Niepojętym po ludzku jest śmierć dziecka. Są takie trudne doświadczenia, w których chciałoby się i niekiedy pada oskarżenie wobec Boga, które cytuje Izajasz (49,14): Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał.
Wiara mówi mi jasno! Idąc dalej słowami proroka (Iz 49,15) Choćby niewiasta zapomniała o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona to Bóg nigdy nie zapomina o mnie! Pan Jezus deklaruje i ogłasza: Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga. Nie jesteśmy sami! Ojciec dał nam swego Syna Jednorodzonego!

Oto wyryłem cię na obu dłoniach

Jednakże doświadczenia opuszczenia (samotności) jest udziałem każdego z nas. Na pierwszym miejscu trzeba pamiętać na słowa św. Augustyna, który napisał, iż niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu. Ziemska wędrówka to szukanie i odkrywanie Boga. To sycenie się Nim, choć nienasyceni pozostajemy. Dopiero zjednoczenie z Nim na wieczność sprawia, że żadne myśli o byciu-opuszczonym nie będą miały do nas dostępu.
Tu na ziemi pozostaje nam wymiar pragnienia-prośby i ponawianych aktów wiary. Warto powtarzać o wiele częściej prosty akt wiary, nadziei i miłości, którego uczyli nas nasi dziadkowie i rodzice: Wierzę w Ciebie, Boże żywy, W Trójcy jedyny, prawdziwy. Wierzę w coś Objawił Boże, Twe słowo mylić nie może. Ufam Tobie, boś Ty wierny, Wszechmocny i miłosierny, Dasz mi grzechów odpuszczenie, Łaskę i wieczne zbawienie. Boże, choć Cię nie pojmuję, Jednak nad wszystko miłuję. Nad wszystko, co jest stworzone, Boś Ty dobro nieskończone. A jako samego siebie, Wszystkich miłuję dla Ciebie. Ach, żałuję za me złości Jedynie dla Twej miłości. Bądź miłościw mnie grzesznemu, Do poprawy dążącemu.
To w jego świetle mają sięgnąć głębi serca słowa Pana Jezusa: O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Wszystko to po to, by radość nasza była pełna. Proście, a otrzymacie! Nie lękajcie się! Albowiem mając Boga mamy wszystko. I na dodatek, jak sam powiedział, wstawia się za nami u Ojca.

o. Robert Więcek SJ

Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl