Nie przeciw a dla – wielkopostne pięciominutówki na piątek 3 marca 2023

Tekst ewangelii: Mt 5, 20-26

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj!”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: „Raka”, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza”.


Przemądrzali


Sposób postępowania Pana nie jest słuszny (Ez 18) – woła lud do Boga. Za pomocą jakże oględnych twierdzeń chce powiedzieć, że nie zgadza się z logiką Bożą, która zaprzecza sprawiedliwości pojmowanej po ludzku. Bo ta powiada (gdzieś jest w nas rana!), że nie ma możliwości nawrócenia dla grzesznika! Stąd uczniowie usłyszeli, że jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Ci ostatni bowiem nie „dotykali” się tych, co byli wedle ich mniemania grzesznikami, którym nie można było przebaczyć.

Tymczasem usłyszeli z ust Pana Jezusa słowa, które obalały ich ustalony „od wieków” porządek. Ciekawe jak czytali słowa proroka Ezechiela (Ez 18, 21-28)? Po swojemu? Wedle swoich reguł? Jakże musiało zagotować się w ich głowach, gdy usłyszeli o bezbożnym, który odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. Zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze.

Jakaś tam możliwość odstąpienia od zła była, ale żeby od razu szafować tym, że na pewno żyć będzie? To kpina ze sprawiedliwości! Tak być nie może! Padają z ust proroka trudne słowa: Czy mój sposób postępowania jest niesłuszny, czy raczej wasze postępowanie jest przewrotne? Czemuż to chcecie na innych nałożyć ciężary nie do uniesienia, a sami nawet palcem ich nie tkniecie? Czemu to próbujecie zamknąć bramy królestwa dla innych, bo nie chodzą z wami?


Ni słuszność ni przewrotność


Rozgrywa się wszystko między słusznością a przewrotnością? W obu przypadkach na wierzch wypływa racja, a nie relacja. Zwycięża ten, kto ma rację, a że burzy się przy tym świat relacji to już nikogo nie obchodzi. Czy zatem chodzi o zwycięstwo? O zwycięstwo za wszelką cenę? O zwycięstwo po trupach? Czyli zwycięstwo „zabiję”?

Uproszczenie? A może bardziej punkt, do którego prędzej czy później się dochodzi? Ściana, z którą się zderza? To my bawimy się przykazaniami. Najgorzej jest jak ktoś bawi się mechanizmem, którego funkcjonowania nie zna do końca, a potem się dziwi, że nie działa. Zgadzamy się na nie zabijaj, ale przyzwalamy na ustępstwa, które są powolnym i okrutnym męczeniem siebie czy drugiego. Przecież nie wszyscy muszą podzielać nasz system wartości. Czy tu chodzi o system wartości czy też o coś o wiele bardziej fundamentalnego? Owo „końcowe” nie zabijaj rozkłada się na gniew wobec brata, na złe mówienie o nim, na osądy (wypowiedziane ustami czy w głowie)… ile takich małych „zabójstw” udało się nam popełnić? Czy myślimy, że przemijają one bezowocnie lub bezkarnie? Żadną miarą. Podleganie sądowi jest niesprawiedliwe? Niesłuszne? Przecież nikogo nie zabiłem. To ci bohater! Ileż to razy gniew zapalił się we mnie i zaszło nad nim słońce? Ile to razy dziennie wydaję osąd o bliźnich wołając „raka” (głupcze) czy „bezbożniku”?

To, że nie mam nic przeciw bratu, a on ma coś przeciwko mnie nie oznacza, że mam siedzieć zawsze z założonymi rękami. A może mam coś dla brata, a nie przeciw niemu? Trudne zadanie przed nami postawił Pan Jezus. Tylko w kluczu daru możemy je podjąć. Idę, by podarować coś bratu (owo dla, a nie przeciw). To zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. Siedząc z założonymi rękami przyczyniam się pośrednio do ruiny. Bo tak naprawdę bez pojednania wszyscy tracą, także przysłowiowy ostatni grosz.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ