Na koniec ukaże się początek – medytacja biblijna na Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych – 2 listopada 2021

Tekst ewangelii: Łk 23, 44-46. 50. 52-53; 24, 1-6a

Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: “Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha. Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: “Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”.


Stworzeni z i dla Życia


Rozważając tajemnicę wszystkich wiernych zmarłych zacząć należy nie od końca (tzn. od śmierci), a od początku czyli od faktu, że żywi jesteśmy, że z i dla Życia stworzeni jesteśmy. Człowiek jest chwałą Boga! Żyjący człowiek! Tak więc, warto pamiętać, że nie umieramy, że śmierć jest przejściem, jest bramą do innej rzeczywistości.

Skoro z i dla Życia to jest w nas pierwiastek Boży. Bo na obraz i podobieństwo Boże stworzeni, bo Boże tchnienie sprawiło, że człowiek stał się istotą żywą. Bóg daje i nie odbiera. Życie jest łaską! Życie jest darem! Darmo danym! Darmo danym dla drugich! Oto ciąg życia, którego uczymy się od Najwyższego.

Niech dotrze do głębi serca, że Bóg w nasze ręce powierzył siebie samego. Życie jest w naszych rękach. Jakże ważnym więc jest fakt, żeby rozpocząć od Źródła, z którego wyszliśmy i w którym mamy być zanurzeni.


Życie uchodzi…


Kiedy życie z nas uchodzi (tu na ziemi), kiedy zbliża się śmierć wtedy mrok ogarnia całą ziemię. Przestajemy widzieć, bo widzimy już inne wymiary. Rozdziera się zasłona przybytku ciała i duszy i to przez sam środek. To obraz nie tylko wypełnienia się obietnica Boga. To także obraz stanięcia w prawdzie, w nagości prawdy, nagości, która nie powinna zawstydzać (powraca obraz rajski – dopóki nie grzeszyli byli nadzy i nie wstydzili się).

Dzisiejszy świat broni się przed tym przejściem rękami i nogami (co wcale nie oznacza, że ma szukać śmierci). Unika jej. Wydaje mu się, że nie podejmując tematu śmierci schowa się przed nią. Śmierć przyjdzie na każdego. To jedyna rzecz, której każdy doświadczy, którą każdy przeżyć musi. Śmierć wydaje się być uduszeniem. Tymczasem wydając ostatnie tchnienie (tu na ziemi) objawia się perspektywa nieskończoności.

Modlimy się za tych, co nas poprzedzili prosząc dla nich o życie wieczne. Powtarzamy z wiarą: Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci. Czy to nie wyznanie wiary? Chyba, że jakoś machinalnie, tak z przyzwyczajenia powtarzamy tę formułę. Modlitwa za Zmarłych to modlitwa nadziei – podwójna modlitwa – bo za nich i za nas samych, modlących się. Jeśli modlisz się za wszystkich, wszyscy będą modlić się za ciebie, wśród wszystkich bowiem jesteś także i ty. W tym właśnie objawia się wzajemna miłość (św. Ambroży).


Cóż uczynić w tej chwili może człowiek?


To samo, co Jezus Chrystus, Syn Boży. Z pokorą i prostotą powtarzać: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Od Ciebie wyszedłem i ku Tobie zmierzam. Ty jesteś źródłem życia. Jeśli bowiem przez całe życie starałem się powierzać Bogu i uczyłem się widzieć i żyć takowym zawierzeniem (a więc doświadczyłem także Jego Opatrzności) to w momencie śmierci będzie we mnie siła i świadomość, że ostatnie tchnienie nie jest definitywnym.

Śmierć nie jest końcem człowieka. Nie mamy szukać żyjącego wśród umarłych. Od wieków ludzie szanowali Zmarłych zajmując się ich doczesnymi szczątkami, tworząc cmentarze i pamiętając o tych, co odeszli. To wyraz miłości bliźniego, wszak jednym z uczynków miłosierdzia jest pogrzebać zmarłych. Znowu, szacunek do Zmarłych jest także szacunkiem do siebie samego.

Czynimy to nie po to, by wieko trumny czy kamień nagrobny zamknęły sprawę. Czynimy to, bo wierzymy, że życie się nie kończy. I choć bezradni jesteśmy wobec tej tajemnicy to trwamy przy Bogu. W tym punkcie, w którym nas ona zastała i czekamy na Jego ruch. Nie ma Go tutaj! Zmartwychwstał! Zaczyna się kolejny etap, już definitywny.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ