Na grzyby, a może na ryby – Mateuszowe pięciominutówki na czwartek 28 lipca 2022

Tekst ewangelii: Mt 13, 47-53

Jezus powiedział do tłumów: “Podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Zrozumieliście to wszystko?” Odpowiedzieli Mu:”Tak”. A On rzekł do nich: “Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare”. Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd.


Grzybobranie


Wiele się dziś mówi o rozeznawaniu duchowym i podejmuje ten temat dzisiejsza ewangelia. Podstawą rozeznawania są podstawy, na których się buduje. Jeśli bowiem buduję na piasku toteż tak, a nie inaczej będę wybierał dalej. Jeśli zaś na skale to wchodzi inny sposób patrzenia. Rozeznawanie więc zależy od fundamentu, na którym stawiam budowę mego życia.

Rozeznawanie to taki smaczek duchowy, za którym tęsknią poszukujący go, a rozkoszują się ci, co już go mają, a może dokładniej wydaje się im, że go posiadają. Otóż, są pewne reguły, a podstawową jest ta, że to nie ja wyznaczam co jest dobre czy złe. To jest poza moim zasięgiem. Dla przykładu te ryby w sieci, a może lepiej grzyby, bo będzie bardziej przystępnie. Idąc do lasu na grzybobranie nie staje się grzybiarzem! By to czynić trzeba się znać na grzybach, albowiem wszystkie grzyby są jadalne, choć niektóre tylko raz. Nikt nie zdecyduje się na te jednorazowego użytku.

Bez znajomości rodzajów grzybów lepiej jest iść do lasu na spacer i podziwianie przyrody, a grzybobranie zostawić innym. Uczę się z atlasu grzybów i w praktyce chodząc z doświadczonymi grzybiarzami. To, co istotne – i czego uczył mnie ojciec na grzybobraniu to to, że jeśli nie jestem pewien rodzaju grzyba to po prostu go nie zrywam. Nie można ponosić ryzyka tak wielkiego. A inne spokojnie wystarczą. Otóż rozeznawanie mówi, że nie trzeba wszystkiego próbować. Zasada etyczna ludzkości brzmi odrzucam zło, a idę za dobrem. Tak więc tutaj nie ma zbyt wielkiego rozeznawania. Tutaj jest zdecydowanie i jednoznaczność.


Co dobre, a co złe?


Rodzi się pytanie: w takim razie co jest złe a co jest dobre? I ta wiedza pochodzi spoza. Jak wspomniałem wyżej człowiek ustala po swojemu co jest dobre, a co złe. Tymczasem potrzeba stałych punktów odniesienia do tego, potrzeba czegoś stabilnego, rzekłbym wiecznego, na którym da się budować. Jeśli bowiem jak bym arbitralnie ustalił, że ten konkretny grzyb jest jadalny (choć jest trujący) to myślę, że nie zatruję siebie i innych, gdy go spożyję, bo sobie ustaliłem, że mogę go zjeść?!

Przypowieść o sieci zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju uczy nas, że w codzienności mamy taką właśnie sieć. Zbieramy wszystko jak leci! Skoro zarzucę sieć to nie wiem co ułowię. Jednakże wytrawni rybacy nie zarzucają sieci byle gdzie! Mniej więcej wiedzą (wiedza i doświadczenie), gdzie to uczynić. Wyczuwają w dłoniach, że jest już pełna, a więc wyciągają ją na brzeg.

I zaczyna się proces oddzielaniadobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Skąd wiedzieli? Przekazano im i sami pogłębili przekazaną wiedzę. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zbiera tego, co może mu zaszkodzić. Św. Ignacy Loyola w jednej z maksym napisał, że inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony. Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu[23]. Nie tylko na czym buduję, ale przede wszystkim cel życia stanowi o moim rozeznawaniu.


Po owocach i na Bożym słowie


Jesteśmy w stanie uczyć się odróżniać to, co dobre i to, co złe. Po owocach ich poznacie. To codzienna szkoła i codzienna lekcja – trzeba usiąść i z uwagą przyjrzeć się sobie, swoim myślom i temu do czego one doprowadziły, tak samo słowom i gestom (czynom). I wyciągnąć wnioski. Jeśli bowiem dane myślenie pociągnęło mnie do słów nieopatrznych, które zraniły drugiego to czy mam je kontynuować? Jeśli słowo uderzyło z siłą młota pneumatycznego, bo było impulsywne to czy emocje mają kierować moim językiem? Jeśli czyny skrzywdziły drugiego to czy były dobre?

W wierze Bóg uczy nas sztuki rozeznawania. Dał nam słowo, które mamy zgłębiać, którym mamy się karmić. To słowo nie jest do indywidualnego interpretowania. Czyż nie mamy być uczonymi w Piśmie, którzy stają się uczniami królestwa Bożego? Przykazanie jest potrójne : kochaj Boga, kochaj bliźniego, kochaj siebie, a wykłada się w Dekalogu. Nie od razu się wszystko rozumie. Jednak uczony nie przyjmuje tego, co łatwo przychodzi, bo wie, że tak samo łatwo odejdzie, a na dodatek uczyni go bezmyślnym.

Mamy być podobni do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare. Czyni to, bo wie, co, gdzie ma i do czego to służy. Nie odrzuca zbyt szybko tego, co stare, by zrobić miejsce na nowe. Niekoniecznie nowe musi oznaczać lepsze czy mądrzejsze. Po co leczyć się chemią skoro można naturalnymi środkami? Po co jeść tabletki na wątrobę i przejadać się czy przepijać? Gdzież tu rozum, który otrzymaliśmy, gdzież wola, którą mam używać dla dobra?


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ