Modlitwa w mroku – kazanie pasyjne 2022/6

Wyobrażę sobie, że jestem w ciemnościach. Nic nie widzę, choć wiem, że przede mną jest Krzyż, na którym Ukrzyżowany dopełnia dzieła zbawienia.

W tej modlitwie proszę o łaskę trwania przy Chrystusie i uczenia się modlitwy (w) mroku.


Tekst ewangelii: Mk 15,32-37


A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: “Eloi, Eloi, lema sabachthani”, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: “Patrz, woła Eliasza”. Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: “Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [z krzyża]”. Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha.


  1. Mrok ogarnął całą ziemię… trwa długi czas. Nikt nie wie co się dzieje. Skąd to wszystko. Takie „zaciemnienie” wprowadza lęk i panikę i to ogromną. Gdzie ci wszyscy, którzy są na Golgocie? Jak się zachowuję? Co robią? Z opisu ewangelisty dowiadujemy się, że słuchali, ale bez większej uwagi. Tak to było, gdy głosił w świątyni czy po miasteczka i wioskach Judei i Galilei. Słuchali piąte przez dziesiąte, a brali tylko to i na tyle, na ile im pasowało.
  2. Jednak w tej scenie skupmy się przede wszystkim na Bogu, który w Jezusie Chrystusie wchodzi w największą nieprzeniknioną ciemność człowieka. Człowiek stworzony jest przez Boga do bliskości z Nim, do głębokiej relacji ze Stwórcą. Grzesząc odwraca się od Boga, jakby wyrywa się z orbity, po której ma krążyć, gdzie centrum stanowi Pan i Król. I po czasie doświadcza okrutnej samotności. Bez Boga w człowieku, w jego głębi rodzi się piekło. Jezus Chrystus wchodzi w to piekło. Nic nie chce udowadniać. Wchodzi tam, gdzie człowiek woła: nie ma Boga. Wchodzi, by być z człowiekiem w tym doświadczeniu. I co robi? Pociesza? Głaszcze? Mówi, że będzie dobrze? Żadną miarą. Co słyszymy? Donośny głos (skąd Pan ma jeszcze siły?!). Głos, który woła odwiecznym z ludzkości i każdego zagubionego człowieka: Eloi, Eloi, lema sabachthani, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Tak woła Syn do Ojca, woła w imieniu ludzkości. Umiera za wszystkich i za każdego, a więc Jego wołanie obejmuje wszystkich i każdego.
  3. W tym wołaniu objawia się centrum tajemnicy krzyża. Bóg w takim stanie woła. Krzyk z raju gdzie jesteś do człowieka skierowany wyrywa się z piersi Syna. Gdzie jesteś Boże?! Bo jesteś. W beznadziei i niewierze ludzkości. W nienawiści, przekleństwach i drwinach. W opluciach i wszelkiego rodzaju zabawach z człowiekiem. Gdzie jesteś? A może dokładnie czy jesteś? Bo wierzę, że jesteś. A nie widzę…, bo ciemno; a nie słyszę…; bo głucho. Nie czuję, bo tak boli. Gdzie jesteś, Boże?! Jakże Syn zjednoczył się ze mną, człowiekiem, grzesznikiem.
  4. Mrok ogarnął całą ziemię… już sama ziemia odpowiedziała. W medytacji o grzechach własnych św. Ignacy Loyola zaprasza do szczególnej pracy. Grzech jest śmiercią. To on powoduje, że Syn idzie na mękę i śmierć, że umiera. Widząc szpetność i brzydotę własnego grzechu, odkrywając przeciwko komu zgrzeszyłem jestem zaproszony przez ojca Ignacego do wydania okrzyku pełnego zdziwienia i wielkiej miłości. Zapraszam do wydania tego okrzyku. A potem do przechodzenia w myśli wszystkie stworzenia i dziwienia się, jak one zezwoliły mi żyć, owszem przy życiu mię zachowały. Warto wspomnieć aniołów, którzy będąc mieczem Bożej sprawiedliwości, znosili mię i strzegli i modlili się za mnie? Nie sposób nie wspomnieć świętych, którzy znając moją grzeszność nie przestają wstawiać się za mną i modlić się za mnie. Więcej nawet, bo oto niebo, słońce, księżyc i gwiazdy, żywioły, owoce, ptaki, ryby i zwierzęta, a nawet ziemia sama nic mi nie uczyniły. Dalej podaje autor Ćwiczeń duchowych: … jak to się stało, że nie otworzyła się i nie pochłonęła mię, tworząc nowe piekło, abym na wieki doznawał w nim katuszy?
  5. Mrok ogarnął całą ziemię… a miłosierdzie Boże nigdy nie ustaje! Nic ani nikt nie jest na w stanie odłączyć od miłości Chrystusowej. I nawet jeśli nie rozumiemy i przekręcamy słowo Boże, gdy odwracamy się od Stwórcy, gdy doprowadzamy Go do tego krzyku On nie odwraca się od nas. Nie nuży się dawaniem miłosierdzia. Nigdy nie przestaje być miłosierdziem.
  6. Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [z krzyża]. Jeszcze ostatnia pokusa złego. By zbawienie przyszło tak jak my chcemy, po naszemu. Nie sprawdza się! Ile czekamy na spełnienie naszych planów?! Jak długo jesteśmy w stanie trwać w ślepym uporze?! Czekamy, aż przyjdzie, a On zaskakuje nas swoim przychodzeniem. Nigdy nie gotowi. Nigdy nie przygotowani, bo w swoich zamiarach pochowani. Stoimy pod krzyżem i Eliasza czekamy.
  7. A Bóg robi swoje. Czy się nie przejmuje? Zapewne boli Go i smuci nasz upór i ślepota. Jednak, jak wyżej widzieliśmy nie zniechęca się… my czekamy, a On dopełnia dzieła: Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha. Oto dzieło Boga względem człowieka. Gdy go stwarzał to tchnął w jego nozdrza tchnienie życia i człowiek stał się istotą żywą. Kiedy ta istota przyjęła śmierć to po raz kolejny tchnął w doświadczeniu śmierci, aby dać po raz kolejny życie. Nie jestem sam. Nigdy. Bo On nigdy nas samych nie zostawia. Jest z nami w największej samotności. Jest. I wypełnia ją sobą.


Na koniec wsłucham się w tę krzyk-modlitwę Pana Jezusa i spróbuję włączyć się w nią sam i razem z chórami aniołów, świętych i całego stworzenia, w ów jęk rodzenia.


o. Robert Więcek SJ


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ