|
Tekst ewangelii: Mk 3,22-30
Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy. Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać lecz koniec z nim. Nie, nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego. Mówili bowiem: Ma ducha nieczystego.
Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię (2 Tm 1, 10b).
Wiara i rozum
Przyszli przemądrzali, co to wszystko lepiej wiedzą i orzekli, że Pan Jezus ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy. Uderzyli w jeden z filarów. Bo za nauczaniem idą konkretne czyny. Moc słowa Bożego objawia się w tym, że jest wypowiadane i staje się.
Oto odwieczna metoda złego ducha: zdyskredytować (obśmiać, wyśmiać, popukać się po głowie, popatrzeć z politowaniem). Z nieustannym ja wiem lepiej. Z ciągłym jak nie zobaczę to nie uwierzę, a jak zobaczę to i tak swoje wiem. Dotykamy tutaj wiary, a ta jest podstawą w patrzeniu i podchodzeniu do Boga. Ona jest nieobjęta i nieobejmowalana przez nasz rozum.
Przykład Tomasza z Akwinu
Mamy dziś w liturgii Kościoła św. Tomasza z Akwinu, tak człowieka z ciemnego i głupiego średniowiecza, nieokrzesanego filozofa i teologa. W jednym z „dialogów” toczy się taka rozmowa: Ale powie ktoś: Jest rzeczą niemądrą wierzyć w to czego się nie widzi. [no, bo ci co z Jerozolimy przybyli nie widzieli]
Odpowiem tak: Nasz umysł jest niedoskonały. Gdyby człowiek mógł sam w pełni poznać wszystko, co podlega zmysłom i co nie podlega, byłoby oczywiście rzeczą głupią wierzyć w to, czego się nie widzi. Niestety nasze poznanie jest... niedoskonałe... Jeśli więc nasz umysł jest tak ograniczony, czy jest sensowną rzeczą poprzestać tylko na tym, co człowiek potrafi poznać własnymi siłami i nie dawać wiary Bogu?
Można odpowiedzieć jeszcze inaczej. Załóżmy, że jakiś uczony wypowiedział się na temat związany z jego wiedzą. Usłyszał to jakiś prostak i powiedział: To nie jest tak, jak on mówi, bo ja tego nie rozumiem. Czy nie będziemy mieli racji, nazywając takiego człowieka głupcem?
Po trzecie... Gdyby człowiek chciał wierzyć tylko w to, co sam pozna, życie na tym świecie byłoby nieznośne. Bo jak można żyć nie wierząc innym? Chociażby w to, że ten właśnie człowiek jest moim ojcem...
Bóg daje dowody, że to czego uczy wiara, jest prawdziwe.... Chrystus potwierdził (cudami) nauczanie Apostołów i świętych. Ale powiesz, że my teraz cudów nie oglądamy....
... przecież teraz ogromna masa ludzi wierzy w Chrystusa. I to nieraz ludzi mądrych, szlachetnych, mających wielkie znaczenie. A stało się to na skutek działalności apostolskiej prostych i ubogich kaznodziejów. Jeśli to się stało w sposób cudowny, masz odpowiedź na pytanie. Jeśli nie – to nawrócenie się świata bez cudu, jest chyba jeszcze większym cudem...
Wypływa stąd wniosek, że nie powinniśmy wątpić w sensowność wiary...
By nie wyjść na głupców
Bo... bo wychodzimy na głupców! Albo na tych, co to wszystkie rozumy pozjadali (kto wie czy nie w sensie dosłownym). Z czego wynika takie postępowanie? Tłumaczy to dziś Pan Jezus w przypowieści. Jeśli jakieś królestwo czy dom wewnętrznie jest skłócone nie mogą się ostać. Żadne się nie ostoi! Kto stoi niech baczy, aby nie upadł. Można byłoby sparafrazować: komu się wydaje, że stoi to w rzeczywistości już leży w prochu ziemi. Brak jedności, którego wyrazem jest wewnętrzne skłócenie – oto źródło wymądrzania się! Tenże brak wynika z niepoddania się woli Bożej czyli z braku jedności z Ojcem, z braku zakorzenienia się w Synu, z niesłuchania natchnień Ducha Świętego.
Co się wtedy dzieje? Jesteśmy całkowicie bezbronni. Nasze „domy” są na oścież otwarte i każdy kto chce może tam wchodzić i wychodzić (i nie mówię o gościnności). Grabią nas ze wszystkiego – pamiętacie przypowieść o ziarnie? Przychodzi szatan i bierze ziarno, które daje nam Pan. Choć mocarzami jesteśmy to dajemy się wiązać na różne sposoby.
Jak radził sobie z takimi brakami (które są „owocami” poddawania się pokusom złego ducha) św. Tomasz. Mówi się, że kiedy rozważał tajemnicę Trójcy Przenajświętszej, by Boga bardziej poznać, czego owocem jest większe umiłowanie i głębsze naśladowanie to wkładał głowę do tabernakulum. Chciał być tak blisko Pana Jezusa. Oto obraz naszego zbliżania się do Boga. Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Jezusa Chrystusa, Pana mojego.
Igramy sobie z bluźnierstwem przeciw Duchowi Świętemu. Wystawiamy Boga na próbę, a to zawsze obracało się przeciw takiemu przemądrzałemu. Jak postawa ociera się o ten grzech: Mówili bowiem: Ma ducha nieczystego. Niech zadrży me serce! Kto wie, może Pan dał łaskę jaką obdarował św. Tomasza pod koniec życia, a mianowicie w wizji błogosławionej zobaczył Boga i kazał spalić wszystkie księgi, które napisał o Bogu twierdząc, że to nic, że to proch. Mamy pisać Boże księgi, a nie nasze „widzimisię”, nasze „ja to tak widzę”.
Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię (2 Tm 1, 10b). Tego się trzymajmy!
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać "pięciominutówki" bezpośrednio na adres mailowy wystarczy napisać prośbę na adres: robert.wiecek@jezuici.pl powrót |
|