|
Tekst ewangelii: J 1,47-51
Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu. Powiedział do Niego Natanael: Skąd mnie znasz? Odrzekł mu Jezus: Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym. Odpowiedział Mu Natanael: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela! Odparł mu Jezus: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to. Potem powiedział do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
Wszechwiedza i miłość
Wierzymy, że Bóg jest wszechwiedzący, a żyjemy jakby się nam wydawało, że o niektórych sprawach nie wie czy też na inne przymyka oko. Pragniemy wszechwiedzy, ale w jakim celu? Bo Pan wie wszystko i... nie wykorzystuje tego przeciwko człowiekowi. Ktoś by powiedział, że łatwo jest Bogu, bo ma wiedzę. Ja nie wiem czy jest Mu łatwiej, bo często wolałbym nie widzieć czy nie słyszeć czy też nie znać sytuacji, ich przebiegu i efektów. Wiedza bez miłości zabija! Stąd niesamowite jest dotknięcie Boże, które jest wszystkowiedzące i zarazem pełne miłości, wszak Bóg jest miłością, co tak często powtarzamy.
Czyż miodem w ustach i ukojeniem dla serca nie są słowa: Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu. Pochwała. Dostrzeżenie. Tyle z tym, że w nas szatan sieje kąkol wątpienia i... niedowierzamy w to, co Bóg o nas myśli i mówi i... pokazuje w czynach. Raczej szybciej byśmy się znaleźli w słowach: Patrz, to fałszywy chrześcijanin, który czci mnie ustami, a życiem coś innego pokazuje. O tak! W tym byśmy się odnaleźli jak w korcu maku.
Tak więc nieustannie powraca temat obrazu Boga, który w sobie nosimy, nad którym z większym czy mniejszym zaangażowaniem pracujemy czy też pozwalamy, by inni go w nas wyrabiali. Sprawiedliwy i miłosierny, wszystkowiedzący i miłujący, surowy i łagodny. Po ludzku przeciwieństwa, rzeczy nie do pogodzenia, a tymczasem w Nim stanowią jedność. Tego więc trzeba nam się uczyć!
Skąd mnie znasz?
Natanael, jak wielu z nas zadaje pytanie: Skąd mnie znasz? No jak to skąd? Przecież cię stworzyłem. Przecież tobie towarzyszę. Przecież podniosłem cię do policzka i wykrzyknąłem wobec całego stworzenia: to jest Moje dziecko! Przecież ciągle szukam cię, także na bezdrożach i po krzakach, gdzie się chowasz przede Mną. Przecież widząc twoją bezradność i bezsilność przyszedłem, aby cię wybawić, czyli abyś na nowo odkrył kim jesteś!
Zna nas od podszewki, ale nie musimy się obawiać tej wiedzy. To nie jest wiedza buchalterska, do miligrama, do setnego miejsca po przecinku. Nie! Ta wiedza to wiedza miłości i jednocześnie miłująca. Widzi błędy i nazywa je po imieniu i... nie potępia, a szuka dróg wyjścia. Widzi też to, co często nam umyka, a mianowicie dobro, którego staliśmy się uczestnikami, a o którym nie pamiętamy czy też mówić nie chcemy. Natanael jest totalnie zaskoczony, bo słyszy Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Cóż to było za spotkanie-wydarzenie? Nie wiemy. Ale musiało być niezwykle osobiste, intymne i głęboko zapisane w sercu Natanaela, skoro jego spontaniczną i serdeczną reakcją jest wyznanie: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela! Przecież każdy z nas ma takie „miejsce” na drodze wiary, którego dotknięcie wystarcza byśmy zadrżeli, by pojawiło się wzruszenie i emocje.
Anielska pomoc
Wierząc we wszechwiedzę Boga i w to, że On wykorzystuje ją dla nas i z nami, wszak nic o nas bez nas, nie sposób nie zastanowić się nad aniołami Bożymi. One, duchy czyste, stworzone przez Pana mają udział w Jego wszechwiedzy. Są nam dane do pomocy! Byśmy w naszej wędrówce nie zbłądzili, byśmy nie zginęli w przepaściach. Będąc blisko Najwyższego wiedzą czego nam potrzeba i starają się o to poprzez wstawianie się za nami przed obliczem Boga i poprzez niesienie pomocy w zdążaniu do domu Ojca.
Nie widzimy ich! A czemu? Bo to inny wymiar bytu. Czy naprawdę nie widzimy? Jeśli patrzymy oczyma ciała to raczej nie dostrzeżemy, ale spojrzawszy oczyma serca okazuje się, że istotnie jesteśmy otoczeni zastępami Aniołów! Nie osaczeni, bo to domena złych duchów, ale otoczeni jak ramionami, jak skrzydłami swymi kokosz ochrania swe pisklęta.
Niedowierzając Bogu nie widzimy też Jego nieustannej pomocy, którą nam daje! Warto powracać pod drzewo figowe i nie czekać na wołanie innych, tylko wsłuchać się w wołanie serca, delikatne zaproszenie do bycia z Nim, do zanurzenia się w Miłości, z której wypływa wszelka wiedza.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać "pięciominutówki" bezpośrednio na adres mailowy wystarczy napisać prośbę na adres: robert.wiecek@jezuici.pl powrót |
|