Powołanie ewangelisty – medytacja biblijna na święto Marka ewangelisty – 25 kwietnia 2024

Tekst ewangelii: Mk 16, 15-20

Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: “Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie”. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.


Powołania do służby w Kościele


Raz do roku w szczególny sposób przez tydzień modlimy się o takie powołania. Nie chodzi tylko o kapłańskie, zakonne czy misyjne, a o każde powołanie. W Kościele bowiem każde powołanie ma swą, sobie właściwą przestrzeń. Myślenie w kategoriach powołań szczególnych ogranicza sposób patrzenia, a mianowicie zapomina się o swoim powołaniu jako drodze do świętości. Patrzy się na innych, mniej czy bardziej wzdycha, że dobrze by było lub też wytyka błędy i upadki powołanym obserwowanym z uwagą.

Tymczasem każdy z nas jest jednym z uczniów Pańskich, do których zostały skierowane słowa: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Związane jest to posłanie z ukazaniem się Pana Jezusa. To chwila objawienia, w której wierzący zostaje dotknięty (św. Paweł nazywa to „porwaniem”) przez Pana i – idąc dalej za świadectwem Pawła uznaje wszystko za śmieci ze względu na najwyższą wartość poznania Pana Jezusa – ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

Moje życie jest powołaniem! Powołaniem w Kościele, do którego zostałem włączony w chwili chrztu świętego. A zgodnie z tym, co przedstawia (także w Kościele) św. Ignacy Loyola jako cel życia człowieka, także moje życie jest służbą (i to w Kościele) na większą chwałę Bożą i ku czci Najświętszej Maryi Panny jak to zwykli dodawać i wcielać w życie nasi przodkowie.


Jakże ważna to służba


O ważności tej służby niech świadczą słowa Pana, jakże mocne w swojej wymowie: Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Oczywiście, nie mam wpływu na to czy ktoś uwierzy czy nie, bo to osobista decyzja i osobista odpowiedzialność. Jednak mam wpływ na to czy inni usłyszą ewangelię, Dobrą Nowinę.

I to należy do istoty powołania. Nie sposób nie opowiadać o Tym, który mnie powołał, za którym idę obojętnie w jakim stanie życia po tej ziemi. Spotkawszy Tego, który mi się ukazał opowiadam o Nim, dzielę się Nim, świadczę każdym dniem i w każdym dniu o Jego obecności.

Oto jawi się przed każdym z nas perspektywa jakże prominentna i wymagająca podjęcia trudu. Każdy z nas ma być ewangelistą. Mamy pisać Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie Panu naszym! Piszemy ją w codzienności. Czasami jest to równe pismo. Innym razem gryzmoły, taki brudnopis. Jednak mamy ją pisać. Nie chodzi o stwarzanie (w wielu wypadkach konfabulację) historii. Moja codzienność jest kartą, na której piszę historię zbawienia.


Wierzący w Chrystusa, a nie w znaki


Czy dzieją się cuda w moim życiu? Czy wspomniane znaki towarzyszą mojemu pisaniu ewangelii codzienności? Zauważmy, że Pan Jezus kontynuuje myśl o tych, co wierzą lub nie wierzą. Znaki będą towarzyszyć tym, którzy uwierzą. Bez wiary nic nie zobaczymy. Albowiem to wiara pozwala podnieść oczy ku górze! I widzieć Boga działającego, albowiem ewangelia to Dobra Nowina o Bogu, który wchodzi w życie człowieka i działa na jego korzyść. Bez wiary tego się nie zobaczy! I będzie narzekanie, że nie ma znaków. One są! Bóg nie opuszcza swoich dzieci. Tyle, że tylko wierzący je dostrzegą w swoim życiu.

Warto się rozglądnąć z uwagą – nie w poszukiwaniu sensacji – i zobaczyć, że w imię Jezusa tyle dobrego dzieje się w mym sercu, w moich relacjach, że w Jego imię potrafię używać nowych języków, że w Jego imię rozpoznaję co może zaszkodzić i to odrzucam, a to, co pomaga podejmuję. Także w Jego imię chorzy otrzymują ulgę. Oto konkret Bożej miłości rozlanej w sercach tych, co uwierzyli.

Trzeba jednego: zakorzenienia w Panu, który siedzi po prawicy Boga (i jednocześnie jest z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata). Z tego płynie siła, odwaga i pokora do tego, by pójść i głosić Ewangelię wszędzie tam, gdzie On mnie posyła. Gdy tak się dzieje to Pan współdziała ze świadkami i potwierdza naukę znakami, które jej towarzyszą.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ