Drżenie narodzin – wielkanocne pięciominutówki na poniedziałek 12 kwietnia 2021

Tekst ewangelii: J 3,1-8

Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu: Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim. W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego. Nikodem powiedział do Niego: Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się? Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha.

Dwa drżenia

W opisie spotkania Zmartwychwstałego z uczniami zdążającymi do Emaus ewangelista Łukasz przedstawia reakcję „rozpoznania”: czyż serca nasze nie pałały? To nie był ogień pochłaniający. Moglibyśmy powiedzieć o pewnym drżeniu, które to rodzi się przy spotkaniu z Panem Jezusem. I wcale nie trzeba być w stu procentach świadomym z Kim idziemy, bo przecież serce tychże uczniów otwarło się, gdy On zniknął im z oczu. I poszli za tym pałaniem, za tym drżeniem.
Dziejach Apostolskich (4,23-31) sytuacja jest odmienna. Otóż Piotr i Jan zostali uwolnieni przez Sanhedryn i wracają do wspólnoty. Dzielą się tym, co im zostało dane, a odpowiedzią jest modlitwa i to jednomyślna. Modlitwa uwielbienia, oddani czci Bogu. Modlitwa oparta na słowie Bożym. Modlitwa zawierzenia w ciężkich czasach. Są prześladowani. Podnoszą na nich ręce. Grożą z użyciem wpływów ziemskich. A chrześcijanie modlą się o łaskę głoszenia słowa z całą odwagą. Uczniowie z Emaus sami chcieli sobie poradzić. Trzymali się jeszcze a myśmy się spodziewali. Tutaj jest akt zawierzenia: Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów. Jednocześnie składają wyznanie wiary, że to wszystko dokonuje się przez imię świętego Sługi Twego, Jezusa.
Efekt jest prosty, ale jakże wymowny. Czytamy: Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże. Znowu pojawia się drżenie, ale już o większej mocy i dotykające nie tylko pojedyncze serce, ale całą wspólnotę. Wszyscy poddali się Duchowi i wyruszyli z odwagą głosić Dobrą Nowinę.

Trzecie drżenie

W spotkaniu z Nikodemem Pan Jezus mówi o jeszcze innym drżeniu. Rozmowa o powtórnym narodzeniu opisuje na czym polega wejście w osobistą relację z Bogiem. To są nowe narodziny. Nie dziwi reakcja faryzeusza, który myśli zbyt po ludzku: Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?
Moglibyśmy powiedzieć, że idzie o znalezienie się w osierdziu, które ochrania serce i życie chrześcijanina. Tymże jest miłosierdzie Boże. Kto zanurzy się w zdrojach miłosierdzia ten powtórnie się rodzi. Jest w tym element Najdroższej Krwi Pana wylanej na nas na krzyżu, Krwi obmywającej nas z wszelkich grzechów i zmaz. Od tego winniśmy wychodzić w rozważaniu nad ponownym narodzeniem. Tylko Ten, który nas stworzył nas wybawia czyli przywraca pierwotną świetność i świętość. Odbywa się to w środowisku naturalnym miłosierdzia.
Bez tego drżenia ślizgamy się po powierzchni. Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść (ujrzeć) do królestwa Bożego. Ni wejdzie ni ujrzy. Bieda! Bo zatrzymujemy się tylko na tym, co cielesne (z ciała narodzone), a to wiadomo, że przemija. Bóg chce dla nas nieprzemijalności. Chce narodzin na życie wieczne, narodzin z Ducha, bo duch jest wieczny.

(Za)wierzyć

Pierwszym krokiem jest uwierzyć – patrząc na znaki – że Jezus jest z Boga, że jest Synem Bożym, który przyszedł nas zbawić, który umarł i zmartwychwstał, abyśmy mieli życie wieczne. Wiara na pewnym etapie jest doświadczeniem nocy ciemnej. Pamiętajmy, że Nikodem przychodzi w nocy i wtedy się zaczęło. Widział znaki – słyszał o nich, ale nie odrzuca ich na wejście. Zgłębia wiedzę. Stawia pytania i wysnuwa wnioski. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim.
Wierzący nie chce po swojemu. Jest jak żagiel, który przyjmuje powiew Ducha Świętego i, co za tym idzie, poddaje się temu wiatrowi. Duch ten jest przedstawiany jako tchnienie życia. Malutki powiew albo siła huraganu – dla każdego coś odpowiedniego. Tutaj potrzeba zgody na to, że nie da się manipulować Duchem. Słyszymy Go bowiem, ale nie wiemy skąd przychodzi i kiedy ani też dokąd nas prowadzi. Tutaj potrzeba zawierzenia!
Jest to udziałem każdego, który narodził się z Ducha. Pojawia się po raz kolejny wzmianka o narodzinach, o drżeniu wypływającym z tego jakże niesamowitego faktu: jestem zrodzony, a więc żyję! Życie zostało mi dane i zadane.

o. Robert Więcek SJ

Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl