Czuwanie w/dla domu – Łukaszowe pięciominutówki na wtorek 19 października 2021

Tekst ewangelii: Łk 12, 35-38

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie”.


Czuwanie – zagrożenie


Czuwa się, kiedy zagrożenie czyha. Wiemy dobrze, że zagrożenie jest stałe i wcale nie mówimy o wywoływaniu wilka z lasu, czy szukaniu niebezpieczeństwa wszędzie, czy też doszukiwaniu się wszędzie działania złego ducha. W wymiarze duchowym działa na człowieka i w człowieku dobry i zły duch. Toczy się walka, a więc zagrożenie istnieje i to realne i często jest na wyciągnięcie ręki.

Gdy uświadamiamy sobie zagrożenie to wtedy czuwamy, by nie stało się naszym realnym udziałem. Byśmy nie wpadli w zasadzkę zastawioną na drodze. Jednakże ten fragment ewangelii mówi o domu, o czuwaniu domowym. Stać na warcie, by domu pilnować. Z reguły przed złodziejem lub też przed atakiem.

Tak więc większość nas rozważając temat czuwania biegnie ku możliwym zagrożeniem i myśleniu jak im zapobiec czy jak ich uniknąć. Budujemy systemy zabezpieczeń, które w końcu zamykają człowieka w murach domostw, elektroniki, ochron wszelkiego rodzaju. Czy naprawdę o to chodzi w chrześcijańskim czuwaniu?


Oczekiwane przyjście


Wezwanie jest proste: Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. W Biblii ten obraz odnosi się do wyjścia z Egiptu. To etap pozostawienia niewoli w noc paschalną. Zresztą wieczerzę paschalną spożywać się winno właśnie w taki sposób – w lekkim pośpiechu i gotowości do wyjścia z niewoli. Wszak to droga ku ziemi obiecanej. Koncentrować się nam trzeba nie na niewoli, a na ziemi obiecanej, nie na drodze, a na celu, do którego ona prowadzi.

Otóż, chrześcijańskie czuwanie dotyczy nie zagrożeń, ale przyjścia. Tak więc w czujności wiary nie idzie o rozglądanie się, by znaleźć czyhające i czające się zło, ale by być gotowym na spotkanie z Przychodzącym. On przyjdzie, by nas zabrać do domu, by iść z nami do Ziemi Obiecanej, by być Przewodnikiem. Stąd przepasane biodra i zapalone pochodnie. Przychodzi, woła i ruszam. Nie na oślep, a z pochodnią. Nie potykając się o szaty, bo te są za pasem.

To stanowi istotę naszego czuwania. Jest ono oczekiwaniem na spotkanie, na wejście do Ziemi Obiecanej. I tutaj ni pora ni miejsce nie grają roli. Pamiętamy jak w innym miejscu ewangelii Pan Jezus mówi o tych, co w domu i o tych, co w polu, o tych, co na posłaniu i tych, co przy żarnach. Gdy przyjdzie to wtedy właśnie chce się z nami spotkać. Nie ma pojęcia nie teraz, przyjdź innym razem, nie jestem gotowy.


Szczęście z czuwania


Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Są gotowi zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęście nie polega na tym, co posiadamy i musimy zabezpieczać bez końca. Bogactwo kumulowane z reguły spędza sen z powiek. Nie pozwala być wolnym w czekaniu. Będąc nawet poza domem myśli się o nim, czy wszystko w porządku itp.

Nic nie ma zająć naszego serca w taki sposób, by zakłóciło nasze oczekiwanie. Przecież nikt nie może twierdzić, że jego ziemski żywot się nie skończy. Wierzymy, że nie kończy się życie ziemskie, że nieunikniona konieczność śmierci nas nie przeraża, bo wiemy, że to nie jest definitywny koniec. Jego przyjście-powrót jest źródłem szczęścia, bo przeprowadzi nas do innego domu, wiecznego domu Ojca. A co uczynić może jeśli zasieki są ustawione, rowy i fosy wykopane, pola minowe wokół? Jak ma wejść gdy pozamykane na wiele spustów? Gdy wielu „ochroniarzy” uniemożliwia dojście? Pan nie wejdzie jak złodziej. Nie będzie się włamywał. On chce wejść do domu!

Zauważmy, że ostatnie zdanie mówi o tym, że to On zastając nas czuwających zajmuje się wszystkim. To nie my ugościmy Przychodzącego, ale On to uczyni. Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy to przyjmujemy? Pojąć bowiem się nie da. Zaprawdę, czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. Na co czekasz, na kogo czekasz takie będzie twe szczęście…


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ