Budowanie na skale – adwentowe pięciominutówki na czwartek 2 grudnia 2021

Tekst ewangelii: Mt 7,21.24-27

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie każdy, który Mi mówi: “Panie, Panie”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”.


To nie ja jestem skałą!


Każdego dnia doświadczam tego, co można byłoby nazwać ogólnie słabością. Nie chodzi o szukanie słabości, o obniżanie do minimum, czy wręcz do zera poczucia wartości. Bóg przypomina nam tak często, że jesteśmy Jego dziećmi! Tyle raz powtarza słowa miłości do nas, grzeszników.

Myślę, że trzeba nam przestać śnić o potędze! Sen ów wyraża się w tym, że karmimy w sobie przekonanie, że to ja jestem skałą. Nie jestem! Jeśli nawet to miałką, bo rozsypujemy się z powodu korozji, która działa na nas non stop. Odkrywanie, że nie jestem nie ma nas zdołować. Ma prowadzić ku coraz głębszej i pokorniejszej świadomości, że to Bóg jest Skałą, na której buduję mój dom, moje życie. Zsuwając się z niej czy też usuwając ją ryzykuję katastrofę budowlaną, bo dom rozsypuje się jak ten przysłowiowy z kart.

Pragnąć mamy domu Ojca. Nie na zasadzie Panie, Panie, a wedle słowa Bożego, w którym Ojciec objawia swą wolę. Wolą Jego jest, by każdy człowiek był w niebie, bo tylko tam wszystko jest trwałe (trwa na wieki). To, co na ziemi niszczeje. Czy trzeba nam wielkich dowodów na tę prawdę? Żadną miarą. Tylko perspektywa nieba daje nam właściwe spojrzenie na ziemię.


Słuchanie, pamiętanie i wcielanie w życie


Fakt, że nie jestem skałą nie czyni ze mnie piasku! Czegoś, co przesypuje się między palcami. Podstawowy wymiar adwentu dla człowieka to słuchanie i wypełnianie Bożego orędzia. Słuchanie i wypełnianie się Dobrą Nowiną – Tym, który przychodzi, naszym Panem Jezusem Chrystusem.

Od słuchania zależy wypełnienie tego, co się słucha. Gdy jestem nieuważny to wiele rzeczy ucieka. Uwaga sprawia, że więcej pamiętam. Ludźmi jesteśmy, którzy mają pamięć dobrą, aczkolwiek krótką, dlatego też należy ćwiczyć pamięć – przypominać sobie. Oczywiście tu na ziemi, bo w niebie wszystko będziemy pamiętać. Powtarzanie Panie, Panie dobrze nam robi. Tyle, by nie było ona machinalne, bo marginalnie się skończy.

Ze słuchania rodzi się roztropność (mądrość!). Zasłuchanie (nazwijmy to miłosną uwagą) sprawia, że widzimy więcej, bardziej, głębiej i pełniej. Wyczuwamy, gdzie jest skała, a gdzie jest piach. Odczuwamy także twardość skały i miałkość piachu. I przychodzi chwila decyzji. Na czym chcę stawiać?! Skała wymaga podjęcia trudu. Piasek o tyle o ile. Lepiej budować w czasie spokojnym, jak to mówi św. Ignacy Loyola w Ćwiczeniach duchowych. Albowiem, gdy przychodzi czas mocnego działania duchów (obrazem może być spadający deszcz, wezbrane potoki czy wichry) to uderzenia będą silne i już będzie za późno, by umacniać fundament. Nie lepiej zbudować raz i porządnie?


Otrzymaliśmy jeden szczególny dar – czas. Czy nie przesypuje się nam między palcami? Jak budujemy go w nas i pośród nas? Czy zagarniamy go dla siebie? Czy żądamy, by inni byli tylko dla nas?


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ