|
Tekst ewangelii: Mk 16, 15-18
Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i powiedział do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie”.
Źródło strachu
Szaweł siał postrach. Bano się go jak ognia. Wiadomość o tym, że dyszał wprost z pragnienia zabijania zwolenników tej drogi rozchodziła się szybko. Mając takiego prześladowcę ci, co czuli się zagrożeni byli spokojniejsi. Nikogo do niczego nie musieli namawiać. Szaweł sam przychodził i chciał uwierzytelniające listy i wyruszał w trasę, by łapać i „nawracać” wyłapanych.
Robi to w dobrej wierze. Jest bowiem przekonany, że czyni dobrze i że czyni to na chwałę Boga. Wie kim jest. Zna swoją tożsamość i pochodzenie. Zdaje sobie sprawę, że pobierał najlepsze z możliwych wykształceń na ówczesne czasy. Co więcej, gorliwie służy Bogu. To w imię tej służby prześladuje według jego mniemania wrogów Boga. Ma na to świadków. Gorliwość go pożera! Tyle z tym, że ta gorliwość sieje strach i śmierć. Czy to możliwe, by w imię Boga zadawać śmierć? Możliwe, jednak nie jest to Boże.
Myślę, że Szaweł zdawał sobie sprawę z tego, że się go boją. Tenże strach ludzi dawał mu przewagę nad tymi, których chciał uwięzić i wymierzyć karę. Czy dodawało mu to siły? Nie wiem. Odczuwał poczucie misji do wypełnienia. Czyżby pomieszały mu się cel i środki?
Od prześladowcy do obrońcy
Kto by się spodziewał, że wypełniając tak zaszczytną, według niego misję spotka go coś niepojętego. Bo oto ten, który ze wszystkich sił broni Wszechmogącego dbając o czystość wiary słyszy, że nie jest to dobra rzecz, że prześladuje Tego, którego chce bronić. Szok?! Załamanie totalne?!
A może lepiej mówić o świetle, które wdarło się w jego ciemności i zaczęło powoli rozświetlać poszczególne jego pomieszczenia i kąty?! Wszak to uczyniła owa jasność z nieba. Wdarła się z całą mocą, tak wielką, że go oślepiła! Zaiste tak się właśnie dzieje kiedy człowiek żyjący w ciemnościach nagle ujrzy światło. Nawet może utracić wzrok. Jednak ta jasność jest takiego rodzaju, że Szaweł rozpoznaje (być może tylko intuicyjnie), że to jest od Boga. Upada na ziemię. Nieświadomie oddaje pokłon i pokazuje, że chce słuchać. Kto wie może dopiero w tym momencie naprawdę słucha Boga, któremu – jest przekonany – służy. Docierają do niego słowa jakże trudne: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?
Jak to? Ja bronię, a nie prześladuję! Zresztą mam listy uwierzytelniające, a Ty, kto jesteś, Panie? Jakim prawem tak do mnie mówisz? Jeszcze się broni, bo czuje się zagrożony. Zaczyna odczuwać to, co czują ci, którzy się go boją. Zna siebie, ale nie znał Tego, za którym podąża drogą prześladowcy. Ja jestem Jezus Nazarejczyk, którego ty prześladujesz. I następuje owo, jakże często pojawiające się natychmiast wszystko zostawili i poszli za Nim.
Naśladując Jezusa Chrystusa
Pada oczywiste pytanie: Co mam czynić, Panie? Potrzeba czasu na „nawrócenie”. Z prześladowcy staje się obrońcą, prawdziwym obrońcą, ale już nie własnymi siłami i pomysłami, a wypełnieniem woli Bożej. Czynię to, co Pan chce! Od ciemności przechodzi do światła – nie niszczy tylko wykorzystuje we właściwy sposób. Już nie rządzi sam, a jest prowadzony za rękę przez innych czyli całkowicie poddany.
Wejście w ciemności ślepoty, wejście z pokorą jest pozwoleniem Bogu na działanie. Dokonuje się to przez ludzi – w tym konkretnym wypadku Ananiasza mieszkającego w Damaszku. Tenże przychodzi i woła: Szawle, bracie, przejrzyj! Wcześniej też padło Szawle, Szawle… Przychodzi przejrzenie, a wraz z nim misja do wypełnienia: Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego i Jego własny głos usłyszał. Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś.
Dochodzi do spotkania ze Zmartwychwstałym. Następuje wejście w życie, śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa – dokonuje się to w chrzcie świętym i za każdym razem gdy wzywamy Jego imienia. Nawrócenie bowiem to doświadczenie zmartwychwstania i złączenia ze Zmartwychwstałym. Tak więc wszystko Jego staje się moim… i przychodzi posłanie, a z nim wszelkie obdarowanie potrzebne, by ją wypełnić, także „znaki uwierzytelniające”.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl powrót |
|